Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Dzieńmiałsiękukońcowi.Przezkoronymajestatycznych
dębówsączyłysiędogorywającepromieniesłońca,
ślizgałypoliściachiwwąskichukośnychsmużkach
padałynapodłoże,tworzącnanimjaśniejszeplamy.
Wpowietrzuunosiłasięziemistawońmchuiwilgotnej
ściółki.Starądrogą,którąniegdyśjeździlidrwale
prowadzącywycinkę,dziarskokroczyłwysokichłopak
rudy,piegowaty,ubranywkoszulkępoplamionątrawą,
spodniebojówkiiznoszoneadidasy.
Niedziałosięnicniepokojącego,mimotointuicja
szeptałamu,żejestobserwowany.Kilkakolejnych
niedbałychkroków,łagodnyzakrętwprawo,kolejnakępa
gęstychkrzakówrosnącychwzdłużdrogi,sekunda
wahaniainonszalancjaprzegrałazciekawością.Okręcił
sięnapięcieikrzyknąłwstronęzarośli.
Ej,tytam,wyłaź!Międzygałęziamimignęłatwarz
zjasnągrzywkąopadającąnaczołoiszybkozniknęła.
Najwyraźniejintruzniezamierzałzastosowaćsiędojego
rozkazu.Alejuż!ponagliłgoniecierpliwie.Mam
pomóc?!
Zaplecamiusłyszałsuchytrzaskpatyków.Zrobił
błyskawicznyzwrotiujrzał,jakzzadębuwysuwasię
krępapostaćzuszamijakukoali.
Tojapowiedziałchłopak.Jegogłoswibrowałmiędzy
butąalekkimstrachem.
Rudzielecpopatrzyłnakępękrzakówpojednejstronie
drogi,popatrzyłnakolegęzklasypostronieprzeciwnej
ilekkozbaraniał.Myślałotym,żejakośprzeoczył
moment,wktórymznienawidzonyGacuśposiadł
umiejętnośćbłyskawicznegoprzemieszczeniasię.
Nocotyniepowiesz?wycedził.Jakośnie
zauważyłem.Ciebiewogóletuniema.