Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3
GdyprzyjechałydoBluszcza,Julinkanatychmiast
uciekładopokojuczytaćswojąksiążkę,zaśSabina
przeszłasiępoogrodzie.
PowykarczowaniubarszczuSosnowskiegooraz
przetrzebieniugęstwinykrzaków,wokółdomuukazałasię
pięknaprzestrzeńgotowa,byzagospodarować.
Wpewnymoddaleniuwidaćbyłodolinę,terazwwiększej
częściobsadzonąkrzewamiróż,aletużprzyścieżce
prowadzącejzBluszczadopałacuwciążtonącą
wtrawachipolnychkwiatach.Napewnoniechciała
rezygnowaćztegobajkowegowidoku.Wprowadzenie
doogroduwysokichdrzewniewchodziłowięcwrachubę.
Sabinamiałatukilkakrzewówbiałejtawuły,które
ogromnielubiłazazniewalającymiodowyzapachitrzy
modrzewie,wyrastającewysokoponaddach.Właśnie
pnietychdrzewbyłyokręconewinoroślą,którawspaniale
sięturozkrzewiła,płożącsięnawetpoziemi.
Próbowałasobiewyobrazić,comożnazrobićztym
spłachetkiemziemi,żebyzamienićgowogród.Była
pewna,żeKalinabędziemiaławspaniałepomysły.
Wróciładokuchniizaparzyłasobieherbatę.Zwyklepiła
naparzlipy,aleterazwsypaładoczajniczka
echinacei.
Potrzebujęwzmocnienia.
Uśmiechnęłasię
dosiebieiruszyładoswegogabinetu.Usiadłaprzy
sosnowymstolikuiponowniewyjrzałaprzezokno
natrawnik.Jeżeliwszystkosięuda,będziemiała
dokładnieprzedsobąprzepięknyogród.Jużniemogłasię