Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Róża,obudzonazesnutelefonemmatki.Botojejnumer
wyświetliłsięnaiPhonie.
–Omatko–mruknęła,dosyćnawetadekwatnie,
starającsięsobieuświadomić,czyniezapomniała
ojakimśzobowiązaniuwobecrodzicielki.Umówiłysię
nadzisiaj?Śniadanie?Wspólnezakupy?Wizyta?Coś
innego?Choćniemiaławzwyczajuuzgadnianiaspotkań
naporankipoważnychlicytacjach,mogłojejsięcoś
pomylić,boprzecieżniktniejestdoskonały.Odebrała
więczwestchnieniem.
–Mamświetnypomysł–obwieściłamatkaradosnym
głosem.–Dotyczącynaszegojubileuszu.Mojegoibabci
Giny.
Różaponownienabrałagłębokopowietrza.
OnadchodzącychurodzinachswoichiswejmatkiDorota
Jabłonowskamówiłanieustannieprzynajmniejodparu
tygodni.Miałyodbyćsięwewrześniu,awięcdopiero
zakilkamiesięcy,aleprzygotowaniatoczyłysięjużdosyć
intensywnie.Dorotauważała,żeniczegoniewolno
zostawiaćprzypadkowi,zwłaszczażebabciamiałaprawie
dziewięćdziesiątpięćlati„wszystkomogłosięzdarzyć”.
–Zamieniamsięwsłuch.–Różapostanowiławykazać
sięentuzjazmem.Odpewnegoczasumatkabyłazajęta
wybieraniemlokalunatęwyjątkowąuroczystość
idrobiazgowymustalaniemlistygości.Córka
przypuszczała,żechodziwłaśnieoto.
–Niewyjaśniętegotakpoprostu–oznajmiła
tajemniczomatka.–Musimysięspotkać.Możeszdomnie
przyjechać?Naprzykładzagodzinę?
–Mamo…–jęknęłaRóża,przewracającoczami,choć
oczywiścieDorotaniemogłategozobaczyć.–Miałam
wczorajciężkidzień.Aukcjamistrzówwspółczesności,nie
pamiętasz?
–Tycotydzieńmaszjakąślicytację–zbagatelizowała
matka.–Anaszjubileuszjestwyjątkowy.Cośtakiego