Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wrażenie,żegdyktośnaniąspojrzyodrazubędziewidziałtenubytek.
–Pomyślmyoczymśprzyjemniejszym–zaproponowałamama.
–Naprzykładoczym?–spytałaznudzonymgłosemdziewczynka.
–Naprzykładotwoichurodzinkach.–Mamazajrzałajejwoczy.
–Powiedz,cobyśchciała?
AlesmutneoczyTosisamemówiłyzasiebie.Mamaprzytuliła
jąmocnoiszepnęładoucha:
–Chciałabyśmiećpieska?
Oczydziewczynkizrobiłysięjakpięćzłotych,tatanigdynie
chciałsięzgodzićnapsawdomu.
–Pieska?Prawdziwegopieska?Takiegohauhałka?
–Tak.–Mamawidzącradośćcóreczki,cieszyłasiętaksamojakiona.
–Ochmamusiu!Naprawdęmogęmiećpieska?–Alezaraztro-
chęspoważniałaispytała:–Alechybaniebędęmusiałaciągleponim
sprzątać?Małeszczeniaczkisąmilusie,alecałyczassiusiają.
–Możemywziąćdorosłegopieskazeschroniska–zaproponowała
mama.–Tamjestdużosmutnychpiesków.
–Ojtak,ojtak!–Tosiaklasnęławrączki,podskakując.–Kiedy
idziemy?Kiedy?
–Właśnieskończyłamsprzątaćipomyślałam,żeee...możeteraz.
–Hura!Hura!Będęmiałapieska!Dużegopieska!Albojeszcze
większego!
–Hola,hola,mojapanno,możenieażtakdużego.–Zaśmiałasię
mama.
–Ajakiego?–Tosiaspoważniała.
Mamaprzyjrzałasięcóreczceipowiedziała:
–Takiegojakiegosobiewybierzesz.
5