Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
EleonoraDarskawstałaswoimzwyczajemskoroświt.
Wgłowielekkojejsięzakręciło,alezlekceważyłaten
dobrzeznanyobjaw.Jaksięwychowałodzieci,pracując
naetacieorazzajmującsiędużąwillązogrodem,
toczłowiekmanaprawdęsporedoświadczenie
wpokonywaniutrudności.
Starszapaniotarłaspoconeczoło,poprawiławciąż
gęsteinaturalnieciemnewłosy,poczymposzłasię
umyć.Staranniesięubrała,zauważając
zniezadowoleniem,żeporuszasiędzisiajowielewolniej
niżzwykle.Nastrójteżmiałanienajlepszy.Świętazbliżały
sięwielkimikrokami,awciążniewiadomobyło,gdzie
odbędziesięrodzinnawigilia.
Całymciałem,duszą,umysłemisercemrwałasię
doprzygotowań.Najchętniejsama,własnymirękami
zrobiłabywszystko.Jakwtychodległych,pięknych
czasach,kiedydziecibyłymałeiłatwopoddawałysięjej
woli.
Ach,jakiewtedybyływspaniałeświętawtym
domuwestchnęła,wspominającobfitośćpotraw,
serdecznąatmosferęigłębięreligijnegoprzeżycia,którą
wszyscywtedyodczuwali.
Eleonorajakoostatniastrażniczkarodzinnychtradycji
sięgającychdziesiątkówlatwsteczczułasię
odpowiedzialnazaprzyszłośćrodziny.Jednakzadaniebyło
trudneicorazczęściejwpadałaztegopowoduwpanikę.
Tobyłonaprawdęniedouwierzenia,alewczasach
kryzysu,bezrobocia,szalejącychcennieruchomościona
niemiałakomuprzekazaćswojegopięknegodomu.
Córkawyjechała,aKrzysztof…
Nasamąmyślonimserceścisnęłosięjejboleśnie.Jej
pierworodnysyn.Malutkichłopczyk,któregojeszczenie
takdawnonosiłanarękach,całowaławmiękkieczółko.
Anisięnieobejrzała,jakdorósłiktóregośfatalnego
popołudniaprzyprowadziłdodomuMartę.Odtamtejpory