Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mogłamjejuspokoić.Gdybypanimogłaodbieraćjąwcześniej…
–Spróbuję–odpowiadaHanka,zastanawiającsię,jaktozorganizować.Przezkilkadnimożejakoś
sięuda.Alenadłuższąmetę…Ijeszczetopiątkowespotkanie.
Dyrektorczęstoszykowałimtakieniespodzianki.Krótkieszkolenie,apotemciągnącasię
dopóźnychgodzinnocnychimprezawrenomowanymlokalu.Zakażdymrazemwinnym.Dobra
muzyka,doskonałejedzenie,alkohol.Obecnośćobowiązkowa.Dlaszefapracabyłanajważniejsza.
Itegosamegooczekiwałodswoichpracowników.Hankamogłapróbowaćwymknąćsięwcześniej,
leczniemogłatamniepójść,nawetgdybyudziałworganizacjitychimpreznienależałdojej
obowiązków.Alecozmałą?Niemiałajejzkimzostawić.
Deszcztysiącemmokrychpieczątekznaczyłsamochodoweszyby,awilgotnylistopadowywieczór
wślizgiwałsiędownętrzasamochodu.Aniauparciewpatrywałasięwszybę.PoczątkowoHanka
próbowałajązagadywać,alewkrótcezrezygnowała,bodziewczynkasięnieodzywała.Kłopotliwe
milczeniewypełniłosamochód,apotempowlokłosięzanimiposchodachiprzezuchylonedrzwi
wśliznęłosiędomieszkania.
Hankaniecierpiaładeszczu,zimna,aprzedewszystkimniecierpiałalistopada.Iciemności,która
corazwcześniejspowijałaświatmrocznymcałunem,sprawiając,żeznajomekształtynabierały
złowrogiegocharakteru.Wtakiewieczoryratowałasięlampkąwinalubfiliżankąkawyidobrą
książką.Najejkartachszukałaświatawolnegoodlistopada,bujającsięwfotelu.Aledzisiajniemogła
sięskupić.Trzaskdrzwiodłazienki,szuraniekapciiwydmuchiwanienosadobiegającezsąsiedniego
pokojusprawiały,żeHankaczułasięobcowewłasnymdomu.
Gdybymogłaprzewidzieć,jakpotoczysiężycie,czywtedyteżzłożyłabyobietnicę?
Wszystkozaczęłosięodtejszarejkoperty…awłaściwieoddzielonegonapółptasiegomleczka
wmałymmiasteczkudalekostąd…
Ileżtojużlatminęło,aptasiemleczkociąglemadlaniejsmakwspomnień…ipowinności.
Nie.Tonietak.Wszystkozaczęłosięprzecieżznaczniewcześniej.
Odbiałejkokardy…
Morzebiałychkokardfalujenaczarnych,brązowychijasnychwłosach.Błękitwrześniowegonieba,
zieleńotaczającychboiskodrzewiopalonedziecięcebuziesilniekontrastujązsurowościąbiało-
granatowychstrojów.Latouwięzionewszkolnychmundurkach.
Zaciekawionegłówkiodwracająsięwewszystkiestrony,uważniebadającnieznanąimszkolną
rzeczywistość.Hankastoiwśródpierwszaków.Niezwracającuwaginaprzemówieniedyrektora
szkoły,strząsaniewidzialnypyłekzeswojejnowejniebieskiejspódniczki,zktórejjestbardzodumna.
Dobrzesięwniejtańczy,akiedyHankaobracasię,spódniczkawirujetakmocno,żeażwidaćmajtki
wniebieskiekropki.Sprawdziłatodzisiajranoprzedlustrem.Bluzkęteżmanową.Śnieżnobiałą,
zfalbankamiprzykołnierzykuiprzyrękawach.Ijeszczebuty–białelakierkizkokardkamiprzy
zapięciu.Afryzura…Hankapotrząsagłowąiwłosyprzewiązaneopaskązbiałąkokardąrozsypująsię
naramionach.Świeżoumyte,puszyste,leciutkopachnąowocowymszamponem.Dziewczynkabierze
jedenkosmykdoustigryziegowoczekiwaniunakoniecapelu,rozglądającsięwśródobcychtwarzy.
NieznanikogoopróczArkazprzedszkola,aleprzecieżnieusiądziewjednejławcezchłopakiem.
Wtemjejwzrokprzykuwacudownabiałakokardagórującanadinnymi.Zcienkiegojakmgiełka
materiału,przystrojonamaleńkimiperełkami,jedynatakpięknawśródzwykłychbiałychkokard
zdobiącychgłowyinnychdziewczynek.Jejwłaścicielkateżsięwyróżnia.Jestnajwyższazcałejklasy.
Falującejasnewłosysięgająjejażdopasa.Oczymaorzechowe,rzęsydługieiciemne,akiedysię
uśmiecha,wprawympoliczkurobijejsięśmiesznymałydołeczek.Hancepodobasięwniejwszystko,
alenajbardziejtendołeczek.Ikokarda.
InagletanieznajomadziewczynkazatrzymujewzroknatwarzyHankiiprzesyłajejuśmiech.
AHankaczujesiętak,jakbyuśmiechnęłasiędoniejsamakrólowa.Igdybymogłaterazpoprosić
ocośzłotąrybkę,topoprosiłaby,żebytaniezwykłaistotausiadłazniąwjednejławce.Alesamanie
śmietegozaproponować.Odczasudoczasuzerkawięctylkonaniąnieśmiało.Iażgorącojejsięrobi
zwrażenia,kiedywłaścicielkaśmiesznegodołeczkainajpiękniejszejkokardynaświeciezagaduje
jąpoapelu:
–Cześć,jestemEwa.Będzieszzemnąsiedzieć?
–AjaHanka…–Zwrażenialedwiemożewydobyćgłos.–Będę.Jasne,żebędę!–powtarzajeszcze
razgłośniej,bojącsię,żeEwajejnieusłyszyizaproponujetokomuśinnemu.
–Pierwsza„be”,ustawciesięwpary!–nawołujewychowawczyni,awtedyciepłarękaEwywsuwa
sięwdłońHankiiwtymmomencieHanka,któraczujesięjakwypełnionyradościąbalonik,miałaby
ochotęskakać,krzyczećiśpiewać,aletrzebajużiśćdoklasy,więctylkomocnościskarękęnowej
koleżankiirazemzniąmaszerujewkarnymdwuszeregupierwszoklasistów.
Wracająrazemdodomu.EwamieszkaniedalekoHankiiażdziw,żesiędotądniespotkały,ale
terazusiłujątonadrobićibuzieimsięniezamykają.
–Janajbardziejlubięniebieski,aty?
–Zielony–odpowiadaHanka–iczerwony,iżółty…Amaszjakieśzwierzęwdomu?
–Tylkorybki,alezniminiemożnasiębawić.Chciałabympsa,alemamasięniezgadza.
–Mojateżsięniezgadza,alejaniemamnawetrybek.
–Alodyjakielubisz?–dopytujeEwa,kiedyzbliżająsiędolodziarni,przedktórądługakolejkawije