Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Ruby,tyżadnemufacetowiniechceszdaćszansy
–poskarżyłsięgrającyzniąstarszypan,unoszącgłowę
imasującsobiebokobrody.
–Znaszmnie,Stan–odparła,krztuszącsię
ześmiechu.–Tomojazasadażyciowa.
–Alemogłabyśczasemnietrafić.Ciekawiejbysię
grało.
CzylimanaimięRuby.Pasujedoniej,pomyślał
Brooks,walczączcorazsilniejszympożądaniem.
–Przykromi,Stan,poległeśzkretesem–powiedziała
poskończonejpartiiizuśmiechempoklepała
goporamieniu.
–Trudno–odparł.–Aleprzeżyjęmojąklęskępod
warunkiem,żejakzwykledaszmicałusa.
–Zgoda,choćtetwojebokobrodystraszniemnie
drapią–odparła,poczymwspięłasięnapalce,
bygopocałowaćwpoliczek.–Aterazmiprzyrzeknij,
żegrzeczniewróciszdoBetsyiuściskaszodemnie
twojegosłodkiegownuczka.
–Okej,aletyteżbądźgrzeczna,Ruby.Dobrze?
–Spróbuję–powiedziała,odstawiająckijnastojak.
Gdyodgarnęłazczołagęste,sięgająceramion
jedwabistewłosyinamomentspotkalisięwzrokiem,
Brooksmiałwrażenie,żeświatstanąłwmiejscu.Jeśli
CoolSpringswdalszymciągubędziegowitaćwten
sposób,bezwątpieniapolubitomiasteczko.
Dopiłpiwo,położyłpieniądzenakontuarzeiskinął
głowądobarmana,dającmuznak,żewychodzi.
–Hej,laleczko!–zawołałjakiśmocnozawianyfacet,
którynaglewytoczyłsięzkąta,wktórymsiedziała
grupkamężczyzn,istanąłRubynadrodze.–Anumerek