Book content

Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
dzieciństwie,kiedybudzilisięwnocy,stawali
wkołyskachinawoływalijedendrugiego.Danil
iRomanspaliwtejsamejkołysce,mającpoobu
stronachNikołajaiSevastiana.
Gdytrochępodrośli,przeniesionoichdodomudla
większychdzieciiumieszczonowjednympokoju.Teraz
mieszkaliwskrzydledlanastolatków.Sprawialikłopoty
iuważanoichzanieposkromionych,alesobienawzajem
niestwarzaliżadnychproblemów.Niemielinaświecie
nikogoopróczsiebie.
Tylkodotknijmojegostatku!warknąłNikołaj.
Tonienazywajmnieszyszką!Zresztąniemasz
powodów.Postanowiłem,żeniejadędoAnglii.Danil
spojrzałnabrata,któryleżałnałóżkuzrękamipod
głową,wpatrzonywsufit.Powiemim,żeniechcę
jechać.Przecieżmnieniezmuszą!
Dlaczego?zapytałRoman.Odwróciłgłowę
izmierzyłbratachłodnymspojrzeniemszarychoczu.
Boniepotrzebuję,żebymipomagałajakaśbogata
rodzina.Damysobieradęsami.
Notak.
PoradzimysobiepowtórzyłDanil.Sergiotak
powiedział.
Acoonwie?Totylkodozorca.
Alekiedyśbyłbokserem.
Takmówi.
BliźniacyZwieriew!upierałsięDanil.Onmówi,
żedamysobieradę.
JedźdotejbogatejrodzinypowiedziałRoman.
Tutajniezostaniemyanibogaci,anisławni.Nigdysię
niewydobędziemyztejdziury.