Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wilgocią.
Domstałwśrodkuwsi,narozstajudróg.Piaszczystadroga
rozwidlałasięiprowadziładosklepuikolejnychzabudowań,
aontkwiłniczymbudkadróżnika.Wyglądał,jakbyzachwilęmiałsię
rozpaść.Drewnianeścianyipłotpoczerniałeiomszałe,zrobionejakby
niestaranniezestarychdesek.Rachityczneświerkizasłaniałyokna,
nadachuczerniaływiekowedachówki.Niewielkiganekprzyrastał
dokrótszegobokudomu,wchodziłosięnańniemalprostozfurtki.
Furtka.Nowłaśnie.Furtkaibramawyglądałynanajdoskonalsze
elementyobejścia.Mocnozbitezdopasowanychiprzylegających
dosiebiedesek,ostrozakończonych,tworzyłyrodzajzasłonyalbo
parawanu.
Cośtakiegowidziałaporazpierwszy.Wjejstronachbramy
domostwbyłylekkie,ażurowe.Zachodziłyjednanadrugą,azamykał
jedługipoprzecznydrąg.Tubyłozupełnieinaczej.
Mocnowciągnęłapowietrzewpłuca.
Poczuławilgoć.
Pewnieodtejrzekipomyślała.
Niewiedziałajeszcze,żepusteprzestrzenieciągnącesięwzdłuż
rzekisprawiają,żeiludzietuzamieszkującystalisięodludni.Osobni.
Nawetwtedy,gdyprzychodziłabujnawiosnaizieleniławszelkieinne
odludzia,tenadrzecznewciążbudziływludziachrespektizdumienie.
Odwiecznarzekarobiłaswojezamarzała,odmarzała,rwała,toczyła
się,huczałakrą.Gdyponadrzecznychwioskachkwitnącygłógbielił
sięjużjakpłótnonabielniku,gdymłodedębyprzydomostwach
wypuszczałypierwszelistki,gdylipyibrzozygdzieśpomiędzyWólką
aKokoszkązieleniłysięnadobre,dzwoniącliśćmi,nadrzekąnadal
snułsięlekkowilgotnyopar,jakbywiosnanieodrazumiaładoniej
dostęp.Nicwięcdziwnego,żeiludzienadrzecznibylitwardsi
imocniejsiodtychzgłębilądu,bardziejzakorzenieniwzieminiż