Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ozawalelubinnychnieciekawych,związanychzotyłością
przypadłościach.Jeśćlubiła,ażenacodzieńdoglądała
kuchni,zasłaniałasięwymówką,żewłasnągębą
wszystkiegomusispróbować,czyabynapewnogościom
podpyskmożnapodać.Oczywiściewtensposóbmówiła
tylkodonasnajbliższejrodziny.Utyskującymnajej
wagęlekarzomprzedstawiaławersję,wktórej„gębę”
i„pyski”zastępowała„ustami”.
Ponadtomówiła,niewiem,czylekarzomrównież,
alenamniejednokrotniedziękiobecnejfigurzemogę
nosićstrojewstyluMagdyGessler.
Przyczymumknąłjejuwagifakt,żeMagdaGessler
wporównaniuzniąwyglądałajakpotraktowany
herbicydemszczypiorek.Aterazmamusiadreptała
zamnąwrytmie:mójkrokjeden,maminedwa,
powiewającpołaminarzutkiwoptymistycznym
pomarańczowymkolorze.Okroju
àla
Gessleroczywiście.
Mamuś!Przystanęłamnachwilę,abymogłamnie
dogonić.Jeślichodzioobrączkę,tominieżal
powiedziałamdobitnie.Zprzeszłościąniechcęmieć
nicwspólnego.Odjutrazaczynamnoweżycie,atobył
takisymbolicznygestnadobrypoczątek.
Symbolicznymożeitak,aledlaczegotakikosztowny?
mruknęła.Alejaktamsobiechcesz.Izałóżwreszcie
plecak.Niemaszchybazamiaruciągnąćgodosamego
dworca?
Zrobiłam,jakkazała,iszybkimkrokiemruszyłyśmy
wstronęKolejowej.Pociągodjeżdżałzatrzydzieściminut.
Toniewieleczasu,tymbardziejżebyłolato,awięc
sezon,kiedyludzienaderchętniesięprzemieszczają.
Przemknęłamiprzezgłowęmyśl,żejednaktrzebabyło
sięzgodzić,abyktośmniepodwiózł,lubprzynajmniej
wziąćtaksówkę,alebyłamupartaniczymsentymentalna
gówniaraichciałampożegnaćsięzmorzem,zkażdą
mijanąulicą,domem,aizklombemrównież.
Dobrze,żemaszjużbiletsapnęłamama,otarłapot
zczoła,bojowowystawiłałokcieirzuciłasięwtłum,aby
dopchaćsiędoperonu.Kilkaminutwcześniejprzyjechały
dwapociągi,zktórychwysypałosięmrowiespragnionych