Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PIERWSZY
Rokpóźniej
Silne,wyćwiczonemięśnienapinałysię,unoszącmnie
iopuszczając.Ijeszczeraz,ijeszcze,doczasu,kiedy
ramionazaczęłydrżećzwysiłku,aoddechstałsię
chrapliwyiurywany.Ijeszczekilkadodatkowych
pompek,żebyudowodnićsobie,żedamradę.Podniosłam
sięiodrazuprzeszłamdobrzuszków.
Kolejnąserięprzerwałopukanie.
Słonko?Couciebietakcicho?
Odgarnęłammokreodpotulokiispojrzałamnadrzwi.
Uchyliłysię,awszparzepojawiłasięgłowamojejmatki
zastępczej,Diany.
Usiadłamiotarłamtwarzrękawem.
Jużkończę.Możeszwejść.
Otworzyładrzwiszerzejistanęławprogu.
Ciężkonadsobąpracujesz.
Wzięłamzestolikaszklankęzwodą.
Tochybadobrze?
Wskazałabrodązarzuconeksiążkamiipapierami
biurko.
Skądtymasztyleenergii?Siedziszprzecieżdopóźna
wnocy.Jejciemnaskóranaczolezmarszczyłasię
głęboko.Napewnozamałosypiasz.
Przezkilkaostatnichlatspanieniekojarzyłomisię
zwypoczynkiem,alenierozmawiałamzniąotym.
Miałamsporodonadrobienia.Wprzeciągutego
roku,odkiedyzamieszkałamzDianą,udałomisię
podciągnąćśredniąpowyżejcztery-zero,aleledwo
ledwo.
Zrobiłaśznaczniewięcej.Sprawdzałaśpocztę?
Uhm.Nic.
Wzruszyłaramionami.
Przyjdzie.Mamdobreprzeczucia.
Czasamimiałamwrażenie,żetopodanie,które