Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
TRZECI
Wodziłamwzrokiempognijącychrysachzombiaka.
Wuszachwibrowałomibzyczeniemaszynkidotatuażu.
Nieumarłysprawiałwrażeniesilnego,groźnego,wprost
buzowałkoloramiigniewem.ObserwującDunna,
zastanawiałamsię,comówionimjegotatuaż,coskłania
godonoszeniawizerunkupotworanaswoimciele.
Przyjrzawszysięuważniejżylastej,drobnejpostaci,
doszłamdowniosku,żemusiałbyćgnębiony
wdzieciństwie.Wyraźniewtensposóbsobiecoś
kompensował.Próbowałamodgadnąć,cotakiego,
zadowolona,żemogęchoćnachwilęoderwaćmyśli
odpulsującychbólemukłućnaskórze.
TwarzDunnawykrzywionabyłaskupieniem,ajegodłoń
sprawniemanewrowałaigłami.Zagryzłamzęby,żeby
nawetniedrgnąć,wobawie,żenajlżejszyruchpopsuje
portretpowstającynamoimprzedramieniu.
PołowazanamioznajmiłDunn.Potrzebujesz
przerwy?
Pokręciłamgłową.
Nie,róbdalej.
Bladajesteś.
Nicminiejestwycedziłam.
Dunnmruknąłiwróciłdopracy.Miał
nieprawdopodobnytalent.Nawetmimokrwiiopuchlizny
beztrududałosięrozpoznaćsubtelnątwarzNadii.
Potrzebowałzaledwiekilkudni,żebynaszkicowaćportret
zezdjęciaiprzenieśćgonamojeprzedramię.
Zabawne.Chociażcieszyłamsięnienajlepszą
reputacją,porazpierwszyposłużyłamsięfałszywym
dowodemosobistym.Właśniepoto,byzrobićsobieten
tatuaż.Dunndałminawetzniżkę.Itakwydałam
natowiększączęśćoszczędnościprzeznaczonych
nastudia,aleterazniemiałotoznaczenia.Przecież
dostałamstypendium.
Odwróciłamsiędooknaizaczęłamobserwowaćsznur