Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
–Kontraktpodpiszęzwamiobojgiem.
Tameraoniemiałazprzerażeniaiwyprostowałasię
wfotelu.ColeMarcumwykrzyknął:
–Mówipanpoważnie?
–Szukamnajlepszegorozwiązania.–VictorLawson,
światowejsławyhotelarz,usiadłwygodniej.–Chcę,
żebymójpierwszyhotelwUSAzaprojektowalinajlepsi
fachowcy.Jeślicośstoinaprzeszkodzie,muszęotym
wiedzieć,zanimcokolwiekpodpiszemy.Mamnadzieję,
żedziękinaszejwspółpracypowstanienajwiększy
inajwspanialszyhotelnietylkowMiami,alewcałym
kraju.
Cośstoinaprzeszkodzie?Ależnie,nictakiego,
pomyślałaTamera,ztrudempowstrzymującsię,bynie
wybuchnąćpłaczeminiewybieczsali.Miałanadzieję,
żeniesłychaćjejgłośnobijącegoserca,niewidać,
żenaczołowystąpiłyjejkropelkipotu.Byłabliska
omdlenia.
Nicniestoinaprzeszkodzie,byzawrzećtęumowę,
pozajednymdrobiazgiem.ColeMarcumjedenaścielat
temuzłamałjejserceiwłaśniewidziałagoporaz
pierwszyodtegoczasu.Będąmusielipracowaćrazem,
boVictorowiLawsonowisięnieodmawia.
Cudownie.Zapowiadasięsielanka.Tamerapoczuła,
żezarazzwymiotujenaswojeeleganckiepantofle.
JeżeliprzyjmązCole’emtępropozycję,którątraktowali
jakżyciowąszansę,przezkilkamiesięcybędąskazani
naswojetowarzystwo.Kiedyśbyliniemalnierozłączni