Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wPenelopewtakisposób,jakbyzarazmiałzacząć
śpiewać.
Penny,powtórzyławduchuKim.Penny...Nikttakjej
nienazywał.
–Dinojestjednymznaszychgości–wyjaśniła
Penelopeswobodnie.–Pozostałychpoznaszpodczas
obiadu.
Gości?Pozostałych?Niepróbowałaukrywać
zaskoczenia.
–Hm...Miłomipanapoznać,ale...–Niedokończyła.
Przypomniałasobienapisnasamochodzieitknęłojązłe
przeczucie.
–KimberlywłaśnieprzyleciałazLosAngeles
–poinformowałaDinaPenelope,czyraczejPenny.
–Wtakimraziemusipanimarzyćoodpoczynku.
Dozobaczeniapóźniej,drogiepanie.–Pogwizdując
swobodnie,ruszyłwstronęschodów.
Kimgwałtowniewciągnęłamatkędopokoju
ioznajmiłastanowczo:
–Musimyporozmawiać.
–Faktyczniemusimy–odparłazuśmiechem
Penelope.–Możemyrozmawiać,kiedybędzieszleżeć
wwannie.
Kimbyłazbytzmęczona,żebyprotestować.Kilka
minutpóźniejznalazłasięwgłębokiejwannie
nanóżkachwkształciezwierzęcychłap,otoczonapianą
ozapachulawendy.
Mamausiadłanastołeczkuprzytoaletceipopatrzyła
naniączule.
–Dobrzejestmiećcięwdomu,Kimberly.
–Skorotak,todlaczegoodpogrzebubabcianirazu