Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
BobbyCrutcher,zwanyrównieżBo(pełnymimieniem
niezwykłsięchwalić),zmierzyłwzrokiemrudzielca
wpantoflachnawysokimobcasie.Młodakobieta
przyleciałanocnymlotemzLosAngeles.Bobbyteż
czekałnanocnylot,tyleżezHouston,jednaknapisnad
bramkąinformował,żesamolotjestopóźniony.
RudazLosAngelesbyławjegotypie:wysoka
iszczupła,zewspaniałymiwłosamiidużymbiustem,
ubranawwyzywającysposób.Uwielbiałtowkobietach.
Gapiłsięnanią,aonaposłałamumordercze
spojrzenie.Nieźle,pomyślał.Musiałjakośzabićczas,
więcbyłgotównakażdąrozrywkę,anieznajoma
zKaliforniimogłazastąpićwszystko,coBobbylubił
najbardziej:kieliszektequili,frazygitaroweStanleya
Clarke’aiwspaniałyrzutpiłkąbejsbolową,którego
żadenpałkarzniezdołałbydosięgnąć.Miała
najpiękniejsząnaświeciepupęitwarzniczymbogini
zrenesansowegopłótna.Innymisłowy,niezapomnianą.
Wtymmomenciewogóleniepowiniensięnią
interesować,tyleżetrudnobyłozignorować.
Zafascynowanypatrzyłnaniąwtakisamsposób,wjaki
miłośniksztukikontempluje„Wenus”Botticellego,
azarazemnieporazpierwszywswymżyciu
zastanawiałsię,jakimcudemmalarzpotrafi
skoncentrowaćsięwobecnościnagiejmodelki.
Najpewniejrudaodczytałajegoniestosownemyśli,
bopośpiesznieruszyławstronęruchomegochodnika,
stukajączdezaprobatąobcasami.