Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Znówzacząłpisać.Caładrżałamwoczekiwaniu
nakartkę,którąpodsunąłwmojąstronę.Napisał:„Polekcji
pójdźzamną.Chcęznówztobąporozmawiać”.
Ktośchciałzemnąrozmawiać.
Drgnęłam,kiedydziewczyna,którazwyklezajmowała
mojemiejsce,weszłaspóźnionadoklasy,podałaBrownowi
usprawiedliwienieiruszyławnaszymkierunku.Zerwałam
sięistanęłampodścianą.Patrzyłam,jakchłopakchowa
kartkędoksiążki.Niemogłamoderwaćodniegowzroku.
Niczympodróżnikzbłąkanynapustyni,bojącysię
fatamorgany,patrzyłamnaoazęaleonistniałnaprawdę.
Ucieszyłomnie,żeniezwróciłuwaginadziewczynę,która
siedziałaterazobok.Poprawiłsięnakrześle,udając,
żesłuchaBrowna,apotemumiłowanywybawicielspojrzał
namnie,nieodwracającgłowy,izamrugał.
Kiedyrozdzwoniłsiędzwonek,powolizamknąłksiążkę.
Pozostaliuczniowiezarzucalijużtorbynaramiona
iwychodzili.Chłopakpozbierałrzeczyiobróciłsięwmoim
kierunku.Ruchemgłowynakazałmiiśćzasobą.Ruszyłam
przezsalę,przezdrzwi,potemkorytarzem.Patrzyłcałyczas
przedsiebie.Bliskokoszynasurowcewtórne,przyktórych
zatrzymaliśmysięwcześniej,zobaczyliśmyrozmawiającą
parę;trzymalisięzaręce.Chłopakminąłnarożnik
bibliotekiiwszedłdobudkitelefonicznejstojącejobok
automatuzesłodyczami.Budkabyłastara,przypominała
postawionąnasztorcszklanątrumnę.Spuściłtorbę
naziemięipodnoszącsłuchawkę,spojrzałmiwoczy.
Jakcinaimię?zapytał.Zaparłomidechwpiersiach.Jak
mogęcięnazywać?
Nie,niezapomniałam,poprostuniktoddawnamnie
otoniepytał.
Helenodpowiedziałamwreszcie.
Rozejrzałsię,czyniktniepodsłuchuje.Potemwcisnąłsię
wrógciasnejbudkiigestemzaprosiłmniedośrodka.
Zbliżyłamsię,zbitaztropu.Zamknąłdrzwizamoimi
plecami.Dopierowtedyzrozumiałam,żedziękitemu
możemyrozmawiać,nieryzykując,żektośnasusłyszy.
Helenpowtórzył.
Blakepowiedziałam.