Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wciążsięosiebieobijali,aleDianaciąglepracowała
iniebyłazbyttowarzyskąosobą.Tymbardziejsię
zdziwił,żezobaczyłtudzisiaj.Poczułzłość.Jakśmiała
tuprzyjśćizepsućmuwieczór?TonyiAnnabellebyli
jegoprzyjaciółmi,niejej.
ZnównapotkałspojrzenieRory’ego,którypatrzył
naniego,jakbywidziałprzedsobąbykagotowego
doszarży.Odetchnąłgłośnoiobróciłsiępowoli.Wyraz
ciemnychoczuDianypowiedziałmuwyraźnie,
żeusłyszałato,comówił.Popatrzyłnastojącychzanią
ludzi;oniteżsłyszeli.Notrudno,niezamierzałnikogo
przepraszać.Mówiłszczerze,żałowałtylko,
żeprzedwcześniepokazałswojekarty.Zamierzał
następnegodniazachowspokójidystans,
bowiedział,żetymzdenerwujeDianę.Chciałjej
pokazać,żeniejestjużtymczłowiekiem,zaktórego
wyszła,inieudajejsięwyprowadzićgozrównowagi.
Jejspojrzeniebyłotwarde,bezśladudawnej
łagodności.Dianarównieżbyławściekła.Notrudno.
Niemusiałatuprzychodzić.
Wszyscypatrzylinanich,czekając,któreśsię
odezwie.Coburnzacisnąłustaiodwróciłsięplecami,
zdążyłjednakzauważyć,żejegoprawiebyłażona
wypiękniała,jakbyżyciebezniegozwiększyłojejurok.
Odstawiłszklankę,spojrzałnaRory’egoigłową
wskazałnabar.Dianazabrałamujużwystarczająco
wieleiniezamierzałpozwolić,byzepsułamujeszcze
itenwieczór.
>GdywzrokCoburnaprześliznąłsięponiej,Diana
zachwiałasięnawysokichobcasach.Dostrzegławjego