Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
Pozmrokuzapanowałaabsolutnacisza.Małpy
przestaływrzeszczeć,ptakiucichły.Chybawpobliżu
nieprzekradałasięnawetżadnapantera.
Damienpoczułsięnieswojo.Byłprzyzwyczajony
donieustannegohałasu,szumuwielkiegomiasta,
najpierwwSeattle,potemwChicago,Miami,Nowym
Jorku,anakoniecdowrzawywkostarykańskiej
dżungli.
Hałassprawiał,żeczuł,żeżyje,dawałmupoczucie
bezpieczeństwa,pozwalsięskoncentrownanowym
rozdzialewżyciu.
Napoczątkugozaskoczyło,żewdżunglipanujetaki
rejwach.Jakwwielkimmieście,aletrochęinny.Teraz
wKostarycemógłwreszcienacieszyćsięsamotnością.
Jednaktanocbyłainnabosamotnośćnaglezaczęła
mudokuczać.Samwwielkimmieście,samwdżungli.
Bezróżnicy.
Ludzietegonierozumieli,niechcielizrozumieć,ale
ionsamwolałsiętymniezajmować,bynieprzesadzić,
rekompensująctosobie,robiącc,czegonormalnie
byniezrobił.Naprzykładzaręczającsięzosobą,
naktórąnormalnieniezwróciłbyuwagi.
TylkoDanieltorozumiał.AlezDanielemłączyła
gowięźbliźniacza.
DamieniDaniel.Podobnidosiebiejakdwiekrople
wody.Różniłaichjedyniedługośćwłosóworazbroda.
Danielbyłgładkoogolonąwersją,aleobajmieli
pometrosiemdziesiątwzrostu,ciemneoczyidołeczki