Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Ocknęłamsięnagle.Cośmusiałomisięprzyśnić,
bobyłamspocona.Sercebiłowprzyspieszonymrytmie.
Dokonywałamanalizysytuacjiiprzezchwilęmiałam
nadzieję,żepogrzeb,którymajaczyłwresztkachsnu,był
tylkowytworemmojejpodświadomości.Niestetytaknie
było.Arturdałmiwczorajdwietabletkiikazałprzyjąć
jeprzedsnem.Niemogłamsięuspokoić.Poprzyjściu
dodomuznówrozryczałamsięjakgłupek,
wymiotowałam,agłowęrozsadzałmitotalnyból.Luśka
ciąglepowtarzała„uspokójsię,uspokój”,„mamo,nie
lamentuj”.Arturprzytulał,ajaciągleniemogłamznaleźć
ukojenia.ŚmierćKingibyładlamnieszokiem.Wdodatku
miałamprzeczucie,żezachwilępoumierająwszystkie
dziewczynkizhospicjum.Atakprzecieżbyćniemogło.
Wiedziałam,żetrzebacośzrobić,tylkoto„coś”ciągle
byłozbytmocnonieokreślone.
Przyłożyłamdłońdoczoła.Przezchwilęmiałam
wrażenie,żejestgorące.Tojednaktylkozłudzenie.
Nutuśzamruczałleniwie,kiedyzauważył,żenieśpię.
Przeciągnąłsię,podniósł,bypodejśćdomnieitrącić
mniezimnymnosem.Trzebabyłowstać,wziąćsię
zasiebieizrobićwszystko,bytakidzieńjakwczorajnie
miałjużmiejsca.Przynajmniejprzeznastępne
kilkadziesiątlat.Niechdziewczynkizdrowieją,rosną,
dojrzewają,zakochująsię,płacząiśmieją!Przecieżjakoś
możnazorganizowaćtenszpik,przyspieszyćszukanie
dawcy!
Wstałamzłóżka.Pierwszekrokiskierowałamdokuchni
inastawiłamekspresdokawy.Połknęłamnapusty
żołądektabletkęprzeciwbólowąipodreptałam
dołazienki.Ciepłyprysznicpostawiłmnienanogi.
Przełączyłamsięnatrybdziałania.Wczorajszelamenty
ihisterietrzebaodstawićwkąt.Niedasięnicporadzić,
trzebaratowaćżyjących.
–O,Lusia!–Zdziwiłamsię,bokiedywróciłam
dokuchni,mojacórkasiedziałajużprzystoleipopijała
wodęzbutelki.