Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
1GRUDNIA2018
Niemogłaotworzyćpowiek.Nawetlekkieuchylenie
stanowiłonieladawyczyn.Jakkolwieksięstarała,wysiłek
byłponadjejsiły.Czuławnozdrzachzapachstarego
mokregodrewna.Możetoszopa?Leśniczówka?Stodoła?
Cośwtendeseń.Niespodziewanieznowupowrócił.Tępy
bólwokolicachpotylicy.Musiaładostaćtępym
narzędziem.Ktośuderzył.Tak.Tojedyne,czegobyła
pewna.Ktośuderzyłnaglewtyłgłowy.Starałasięcoś
sobieprzypomnieć.Znaleźćwpamięcijakiśpunkt
zaczepienia,abywypełnićlukę.Przewertowaławmyślach
pobieżnieostatniedwatygodnie,jakstronyksiążki,
doktórejwracasiępolatach.Nanic.Wszystkonanic.
Dopadłopotworneznużenie.Zmęczenieiból.Całe
ciałokrzyczałozbezsilności.Odmówiłoposłuszeństwa.
Niebyławstanieodebraćzzewnątrzżadnychbodźców.
Słyszałajedynierytmiczne,szybkiebicieswojegoserca.
Pam–pam,pam–pam,pam–pam.Skupiłasięnanim
wnadziei,żepowtarzającysięcichydźwiękprzywróci
wjejgłowieobrazy.Krewwżyłachkrążyłarozpędzona,
buzująca,jakkipiącynaogniugarnek.Chciałaprzetrzeć
mokreodpotuczoło.Zmusiławszystkieswojekomórki
wmięśniachdopodniesieniaręki.Niemogła.Wzięła
głębokiwdech.Spróbowałarazjeszcze.Tonanic.Nie
potrafiłaporuszyćrękąnawetwminimalnymstopniu,