Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tylkoproszęniemówićtegotacie,bosięwkurzy.
Pewniemaszrację.Zanimstanieszznimwszranki,
musiszjeszczetrochępodrosnąć.
Ludzierzadkodecydująsięnastarcieztatą.
Przejeżdżaponichjakwalec.Opróczpani,botopani
okazałasięwalcem.
Mark!wykrzyknęła,śmiejącsię.Wżyciunie
chodzitylkooto,ktokogorozjedzienaplacek.
Musiałasiępowstrzymać,żebyniedodać:
„Niezależnieodtego,comyśliotymtwójojciec”.
Tak,mapaniracjępowiedziałbezprzekonania
aletojednakpomagawżyciu.Apanijestjedyną
znanąmiosobą,któradałasobieznimradę.
Niemówtak,proszę.Ailebyłotychosób,którenie
dałysobierady?
Wystarczającowiele,bywiedzieć,żepani...
Dobrze,jużdobrzeweszłamuwsłowo.
Chciałbymtakumieć.
Dyplomatycznienieskomentowałatychsłów,tylko
oznajmiła:
Muszęjużiść.
Aniemożepanijeszczetrochęzostać?Jesttakmiło.
Zobaczymysięjutrowszkole,oczywiściejeśli
przyjdziesz.Popatrzyłananiegospodoka.Toco,
nigdywięcejwagarów?Umowa?
Umowa!
Uścisnęlisobieręce.
ŚwietnieskomentowałJustin,którystał
wdrzwiach.Najważniejszeumowytotezatwierdzone
uściskiemdłoni.
Głosmiałspokojnyipełenaprobaty.Niewiedziała,ile