Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
Tymrazemposunęłasięzadaleko.
MaxPrestonoderwałwzrokodgazetyispojrzał
naroziskrzonesłońcemmorzezaoknem.Podjął
decyzję.Tymrazemniepozwolisięignorować.Skoro
Gilliannieodbieratelefonów,trzebasobieradzić
inaczej.
Szurnąłkrzesłem,podrywającsięodstolika
wrestauracjiklubutenisowego.Nastojącodopiłkawę.
Zostawiłnapiwekdlakelnerkioboknietkniętego
omletu.Diabliwzięlipierwsząwolnąsobotę,jaka
musięzdarzyłaodmiesięcy.Ranozastanawiałsię,
copocząćztakpięknierozpoczętymdniem.Terazwie.
Wsiadającdoauta,sprawdziłwtelefonieadresprzy
nazwiskuGillian.Cisnąłnasąsiednifotel
prowincjonalnepiśmidło,którejakzwykle
wyprowadziłogozrównowagi.Prawdziwadrzazga
wpalcu,małeto,adokuczliwe.Dodałgazuimaserati
płynniewłączyłosięwulicznyruch.
Zapierwszymrazem,gdyzobaczyłzdjęcieGillian
Mitchellizapowiedźjejtekstuw„SeasideGazette”,
poczułniespodziewanąradość,jakbynagleodkrył
wkieszenizapomnianąstudolaw.
Wystarczyło,byprzeczytałpierwszyjadowityakapit,
auczucieprzyjemnościwmgnieniuokawyparowało.
Odtejchwilistarałsięanalizowaćjejteksty
zdystansem.
OGillianniedałosiętegopowiedzieć.Jejataki
naCameronEnterprisesiwłaścicielafirmy,Rafe’a