Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
powiedziałasobie,alewiedziała,żesamasięoszukuje.
–Przepraszam,pannoCullen.Mówiłampanu
Price’owi,żepanienkanieprzyjmuje,aleonmnienie
posłuchał.–Głosgospodyni,zwłaszczawtedy,kiedycoś
jąwyprowadziłozrównowagi,wskazywałnajej
pochodzeniezEastEndu,biednejrobotniczejdzielnicy
Londynu.Terazprzepełniałojąoburzenie
nabezczelnośćJankesa.–Mówi,żebyłumówiony.
–Wporządku,paniJackson.Skorojużtujest...
–Averypostanowiłaodwołaćsiędowpajanychjej
oddzieciństwazasaddobregowychowania.–Możenasz
gośćprzedwyjściemzechcenapićsięherbaty
natarasie?
–Kawy,jeślimożna.–Odpierwszychsłówbyłojasne,
żemężczyznanależydobostońskichwyższychsfer,
ajegoprzodkowiezapewneprzybylinapokładzie
„Mayflower”zpierwszymikolonistami.Terazcoś
zaskoczyłowmózguAvery.Price,słyszałajuż
tonazwisko.
PaniJacksonposzładokuchni,mruczącpodnosem
nieprzychylneuwagipodadresemgościa.
–Price?ZapewneMarcusPricezWaverly’swNowym
Jorku?–upewniłasięAvery.
Domaukcyjnyprowadziłwyprzedażmajątkumatkijej
przyjaciółki.PojechaławspieraćMacy,więcwiedziała,
ilejąkosztowałorozstawaniesięzpamiątkami
zdzieciństwa,niezależnieodtego,czywszystkiebudziły
miłewspomnienia.Averypostanowiła,żenicjejnie
skłonidopozbyciasięrodowychskarbów.Naszczęście
matenluksus,żeojcieczapewniłjejkomfortoweżycie.
–Todlamniezaszczyt,żepamiętapanimoje
nazwisko.–Mężczyznamiałuwodzicielskiuśmiech.
Naprawdęmożnastracićdlaniegogłowę.
–Proszęnieliczyćnaszczególnewzględy–odparła
chłodno,choćjegobliskośćzbijałająztropu.
–Wyraźniemówiłam,żeniemamzamiarupozbyćsię