Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Selbongen,czerwiec1929
Świtpodchodziłpodchaty.Niebonabierałobarwtegodziwnego
kamienia,którymijałosięnaskrajuwsi,gdysięjużwchodziło
wpuszczę,apotemskręciłoobokzaroślinapolaniewkierunku
dawnegopastwiska.Kamieńbyłwielki,jakbyporzuconytuprzezzłe
siły.Żadenbowiemczłowiekniemiałbysamtakiejmocy,
bygotuprzetoczyć.
Domostwastałyniecodalej,przycupnięteprzydrodze,trzymając
sięjejnietrwałychgranic,takłatwozacieranychprzezrwącepotoki
policznychwtymrokuulewach.
ŚwiatSelbongenpowoliwychodziłzcienia,awraz
zewschodzącymzachmuramisłońcemobrysydrzewidomów
wyostrzałysię,czarnekłębowiskaokazywałysięprzydomowymi
krzewami,obsypanymikwieciem.Nocnemaryizłesnyodchodziły
zahoryzontlasudonastępnejnocy,apierwszykogutpiałjak
zwyklewzagrodzieKonietzów.Pochwilipodchwytywałytentoninne
koguty,aostatni,uMorsztynów,staryjużiospały,nawetnie
wskakiwałnapłot,tylkowychodziłleniwienaśrodekpodwórka
zjasnąplamąporannegosłońcapośrodkuiodzywałsięochryple,
niczymczłowiekwyrwanynaglezesnuizapytanyosłowamodlitwy.
AgataBajohrzchatynaWygoniewstałajużdawno,zbudzona
złymsnem.Zajrzaładosynów,którzyspaliwjednymłóżkupod
wspólnąpierzyną.Ichzarumienionetwarzenawetteraz,wpółmroku,
odcinałysięwyraźnieodbielipowłoczkinapoduszce.Światło
wczesnegoporankapadająceprzezniewielkieoknorozniecałodziwną
fluorescencję,którąona,Agata,bardzootejporzednialubiła.
Wszystkobyłojeszczetakiezimneimonochromatyczne,ajejzawsze
najbardziejpodobałysięodcienieszarościikobaltu,dlategolubiła