Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
którazdołałaprzeżyć,czylipani–możezłożyćpozew
cywilny.Torzeczywiściemogłobycośdać.
–Och,mójBoże–wyszeptałaElizastłumionym
głosem,gdyżnadalmocnoprzyciskaładłońdoust.
–Onznowuzabije.Uważasięzaniezwyciężonego,
zaBoga,aprzechytrzeniewymiarusprawiedliwości
tylkoutwierdzigowtymprzekonaniu.
–Będziesięchciałzemścić,pannoCaldwell–rzekł
cichoprokuratorokręgowy.–Odnajdziepanią.
Musiałemzadzwonićipaniąostrzec.
–Mamcholernąnadzieję,żetozrobi–rzuciła.
Alenawetmówiącto,potrząsnęłagłową,
byuporządkowaćchaosmyśliizapanowaćnad
przerażeniem.Nie.Pieprzyćto.Dodiabłazucieczką,
zukrywaniemsię,ztymwszystkim,czegoThomassię
poniejspodziewa.Chceodnaleźćtęsamąnieśmiałą
szesnastolatkę,rozpaczliwiepragnącąmiłości
iakceptacji.
Nie,niebędzieuciekać.Samagonamierzy.Ułatwi
muodszukaniejej,bobędzienaniegoczekać,kiedy
wypuszczągozwięzienia.Apotemdopadniegoiwyśle
dopiekła,gdziejestjegomiejsce.
Wgłosieprokuratoraokręgowegozabrzmiał
niepokój:
–PannoCaldwell,proszęniepodejmowaćżadnych
ryzykownychkroków.Zadzwoniłemdopani,ponieważ
mapaniprawowiedziećouwolnieniuHarringtona,
orazpoto,żebymogłapaniprzedsięwziąćśrodki
ostrożności.
–Zapewniampana,Barksdale,żeżałujętylkotego,
żeniedorwałamgozapierwszymrazem–odparła