Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
Elizaobudziłasiębezzwykłejusiebierześkości
ipozytywnejenergii.Czułasię,jakbyprzejechałponiej
walec,iwpierwszymodruchumiałaochotęobrócićsię
nabok,naciągnąćkołdręnagłowęiprzespaćjeszcze
kilkagodzin.Chociażwiedziała,żetegoniezrobi,przez
chwilęrozkoszowałasiętąmyślą.Wkażdymrazie
postanowiładaćsobiejeszczepięćminut,zanim
zwleczesięzłóżkaiweźmieprysznic.
WAgencjiOchronyDevereauxposzalonymwirze
wydarzeńminionychkilkumiesięcyostatnioniewiele
siędziało.Elizamiałanadzieję,żedziścośsięwydarzy,
wprzeciwnymrazieczekałjąwpracykolejnynudny
dzień.
Gdyotrząsnęłasięzrozleniwieniaispuściłanogi
złóżka,żebywstać,zadzwoniłtelefonstacjonarny
nanocnymstoliku.Spojrzałagniewnienaaparat,
marszczącbrwi.Daneczyktokolwiekinnyzagencji
zpewnościądzwoniłbynakomórkę.Rzuciłaokiem
natelefonkomórkowyładującysięnastoliku
izorientowałasię,żeniebyłożadnychnieodebranych
połączeń.Jeżelitoktośztelemarketinguwydzwania
doniejoświcie,wytropigoidamusolidnegokopniaka
wtyłek.
Kompletniezignorowałabynatrętnedzwonki,gdyby
niefakt,żetorzeczywiściemógłbyćktóryśzjej
współpracowników.Zwestchnieniempodniosła
słuchawkęiwarknęła:
–Halo.