Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁTRZECI
Chybawszystkozałatwione.Dziękitobie,Gio
powiedziałaEmily,kiedykilkagodzinpóźniejwracali
jegoautemdocentrummiasta.Gdybymbyłazdana
tylkonasiebie,chybaniedałabymrady.
Całaprzyjemnośćpomojejstronie.Jakoceniaszoba
hotele?
Bardzowysoko.niemalidealneodrzekła
ioparłasięomiękkifotel.Miałamszczęście,żeakurat
dzisiajniepracowałeś.
Zerknąłnaniąiposłałjejszerokiuśmiech.
Tojamiałemszczęściepoprawiłją.Zwielką
przyjemnościąoglądałemcięwakcji.Świetnie
pokierowałaśrozmowązmenadżerami.Terazjuż
wiedzą,czegooczekująkliencitwojegobiuraijeszcze
bardziejulepsząswojehotele.Słowem,spełniłaśdobry
uczynek.
DlaEmilypochwyGiovanniegowieleznaczyły.
Rozmawianiezzupełnieobcymiludźminiezawszebyło
łatwymzadaniem,zwłaszczawprzypadkuhoteli
irestauracjireprezentucychzbytniskipoziom,
byuzyskaćjejrekomendację.
Byłojużwpółdosiódmej,kiedyGiovannizatrzymał
samochódprzedhotelemEmily.
Czywramachnagrodyzaułatwieniecipracymogę
dziświeczoremzabraćciebieiCoralnakolację?
zapytał,zaglądającjejgłębokowoczy.
Och…aleprzecieżjużstraciłeśprzezemniecały
dzień!
Zyskałem,aniestraciłempoprawiłją.Jutro