Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wypiłająduszkiem.Znowuuklęknąłujejstóp
iprzyłożyłdoobolałejnogiworekzlodemowinięty
wmały,cienkiręcznik.
–Topowinnotrochępomóc.–Rzeczywiście,Emily
poczułanatychmiastowąulgę.–Októrejjutro
odlatujesz?
–Odrugiejpopołudniu.Chybażecośpokręciłam.
–Miaławrażenie,żetowszystkojestjakimśdziwnym
snem.Jaktomożliwe,żespędziłacałydzień
wtowarzystwietegouprzejmego,troskliwego,bosko
przystojnegoWłocha?Najpierwwoziłjąpomieście,
potemzaprosiłnakolację,anakonieczabrałdosiebie
dodomuiterazprzykładałzimnyokładdojej
kontuzjowanejnogi.Nigdywżyciunienapisałabydla
siebietakiegoscenariusza.–Jesteśmiłośnikiem
fotografii?–zapytała,ruchemgłowywskazujączdjęcia
nabiurku.Mocnozaintrygowana,miałanadzieję,
żepowiejej,kimjesttamłoda,pięknakobieta.
–Cośwtymrodzaju–mruknąłpodnosem.–Lubię
patrzećnazdjęcia,alenielubięichrobić.Zatomoja
matkajestzapalonymfotografem.Ciągledaje
mikolejneporcjezdjęć,żebymustawiłjesobie
wmieszkaniu.
Giovanniniemógłuwierzyć,żekobieta,októrej
odwczorajniemalbezprzerwymyślałimarzył,siedzi
teraznajegosofiezeskręconąkostką.Cozapech!
–jęknąłwduchu.Wolałbyinne,bardziejsprzyjające
okoliczności.Pokolacjiplanowałzaprosićjątutaj
nadrinka,rozmawiaćzniądopóźnychgodzinnocnych,
apotemzanieśćdoswojegołóżkaikochaćsięznią
dorana.