Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
–Myślałamwłaśnie…
–Naprawdę?–LucaDeRossiniepotrafiłukryć
sceptycyzmuwgłosie,gdyzerknąłnablondynkęleżącą
włóżkuobokniego.GiselleMerciebyłapomysłową
kochankąiprzepięknąkobietą,alewątpił,byfrancuska
modelkaobłękitnychoczachizzamiłowaniem
dodrogiejbiżuteriimiałamuwłaśnieoznajmić,
żeodkryłalekarstwonarakaalbosposób
naosiągnięciepokojunaświecie.
Jegowątpliwościpotwierdziłysię,gdyuniosłalewą
dłoń,takżeogromnydiamentnajejśrodkowympalcu
rozjarzyłsięwświetlepromieniwczesnegoporanka
wlewającychsiędopenthouse’u.
–Tak.Niechcę,żebyśmysiępobieraliwurzędzie.
Wolę,żebyślubodbyłsięwkościelealbomożenawet
wkatedrze.–Gisellezerknęławkierunkuokna
naeleganckieiglicemediolańskiejDuomo.–Ichcę
wystąpićwsukniślubnej.Pomyśl,jakatobędzie
fantastycznareklamadlaDeRossiDesigns–dodała,
gdyLucasięskrzywił.–Prasabędziesięzabijać
ozdjęciasuknizaprojektowanejprzezprezesaDRDdla
narzeczonej.
–Niebędzieżadnychmedialnychrelacjiześlubu
–rzuciłLucastanowczo.–Chybazapominasz,żenasze
małżeństwototylkotymczasowyukład.Potrwarok,nie
dłużej.Potemsięrozwiedziemy,atyotrzymaszmilion
funtów,takjakuzgodniliśmy.
Giselleodrzuciłakołdrę,odsłaniającnagie,opalone