Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
N
Zobaczymy,jaksobieradziciezłukiem.Podziesięć
o,dobrzeodezwałsięWilldotrzechchłopców.
strzał,każdydowłasnejtarczy.
Wskazałtrzyzwyczajne,okrągłetarczezwyczajne,
czylicałkiemspore.Uczniowieustawilisięnalinii
wyznaczającejpozycjestrzeleckie.Niecodalejćwiczyło
dwóchstarszychzwiadowców,mierzącdotarcznie
większychodtalerza,umieszczonychwodległościstu
pięćdziesięciumetrów.Czeladnicyprzezchwilę
przyglądalisięzezdumieniem,jakpociski,jeden
podrugim,wbijająsięwniemalniewidocznyztej
odległościcel.
Czasumamymnóstwo,alekiedyśsłońcejednak
zajdzierzuciłWill.Nawetniezdawałsobiesprawy,
żemimowoliprzyjąłkpiący,ironicznysposóbbyciaoraz
ton,jakimodzywałsiędoniegoHalt,kiedyudzielał
mupierwszychnauk,wprowadzającswegoucznia
wzwiadowczearkana.
Takjest,panie.Prosimyowybaczenie,panie
zawołałsłużbiściechłopakstojącynajbliżej.Wszyscy
trzejspoglądalinaWillazniezbytmądrymwyrazem
twarzy.Westchnął.
Stuart?zwróciłsiędotego,którysięodezwał.
Tak,panie?
Niejestemżadnym„panem”.Obajjesteśmy
zwiadowcami,tylewystarczy.
Ale…zacząłjedenzpozostałychchłopców.Był