Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bopociąg,piwozpiankąjużnalane,przecieżniezostawię.Więc
onzarazsięprzysiadłdomnie:
–Jakmasznaimię?
–Stefania!
Patrzęnaniego,aonmaorłanapiersiiczerwonespodnie
zbiałymlampasem.„O,narodowiec!”–pomyślałam,ijeszcze,żesię
pomylił,bojajestemztychbywałychpoświecieiznającychjęzyki.
–Patrzysznamnie?–pyta.–Nopatrz.–Wypiąłsiętymorłem,
itaknajeżdża.–Jestemzreprezentacji!
A,sportowiec.Tolepiej.
Ionodrazu:żeuwielbiasport,aletymrazemnieposzło,aleitak
uwielbia,nieprzejmujesiętym,bowiadomo,żetosport,asport,
tosport.Takopowiadałdookoła,ajasłuchałamikiwałamgłową,no,
bosport,tosport,trudnozaprzeczyć.
–Wiesz...muszęcicośjeszczeosobiepowiedzieć...–zaczął,gdy
jużwyjaśniłosię,skądtenorzeł.
–No?Walśmiało.
–Rajcujeszmnie,o,jakstrasznie!
Izacząłtaksapać,amniesięwydawało,żewydzielazsiebieżar
niczympieckaflowyalbojaklokomotywa,choćprzecieżtakich
sapiącychnawęgieldawnojużniema.Zalałmnietymżaremijeszcze
sięprzybliża,ibardziej,ijeszczegoręcej.Apotemmówi
omdlewająco:
–Spojrzyjmiwoczy!
Spojrzałam.Iuciekłamwzrokiem.
–Noi?Jak?!Trzebajeszcze!Alenietak,jaktyrobisz,żeniby
tak,anie.Głębiej.Uważnie,Stefanio.Nieudawaj!
Jegooczybyłyniebieskie.Właściwiejakojedynewtejkartoflanej
postacioszarejcerze–błyszczały.
Apotemonmówi:
–Teraz!Chodź,zamkniemysięwtoalecie!Botakmniekręcisz,
żepoprostuniemogę.No,niemogę!Nigdyciniemówili,żemasz