Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AndrzejTurczyński
LABIRYNTY
Na-PrzykładEmilia.
Zastajęprzyokniepochylonąnadwąskimblatemstołu
zciemnozielonąpodkładkąpowalanąkolorowymiplamamituszy
iatramentówwnikającychwsiebiefraktalnymibrzegami;spłowiałe
przypominająkoronkoweżabotyprababekzczasówancien
régime’u;zetlałerozpadająsiępoddotykiemnieostrożnych,
aciekawskichpalców.Noiproszę,zaledwiewyszedłemzapróg,ajuż
mniezniosłonaścieżkękukolejce,biegnącąwlewowertepem,
wbezkrwistymmętnymświetlepaździernikanatylewyraźną,
żeruszyłempewnyswego,gdytymczasemEmiliajeszczewidoczna
przezlśniącejczystościszybę,odprowadzamniewzrokiem.Odwróci
siękupotężnemutomiszczuleżącemunastołowympulpicie
zeskośnymwiekiem,miękkiruchdłoniprzerzucazagrzbietksięgi
czerwonąwstążkęzakładki,podczasgdyprawarękauzbrojona
wołówek‘Koh-I-Noor’mierzyostrzemgrafituwcoś,couwięzło
nastronicyżółtejkartki.Zanimwyszedłem,usłyszałem:Lubięsłuchać
jakmówisz,anawettego,comówisz,alenielubię,jaktutaj
przychodzisz.Emiliazajmowałasięgrafiąliterpisanych
idrukowanych,fascynowałyichkrój,wielkośćikonfiguracje,
frapowałarozmaitośćabrewiaturipiktogramów,leczprzede
wszystkimprzemianyzachodzącewsamychliterachpodwpływem
emocjiichtwórcy,anawetskryby,gdyjaudawałemsięnamanowce,
prawo-lublewoskrętnymiścieżkami,pieszolubwąskotorówką.
Wiśniowyparowozikkolejkinieodmienniewzbudzałmójzachwyt
iochotęnapodróż,alegdytylkowniąwyruszyłem,Emiliadzwoniła
dodróżnika,abymniepowiadomił,żeobluzowałasięrynna,zacięło
okno,apozatymzewzględunazmianęfrontówinadciągający
północno-atlantyckiniżczujesięzdekoncentrowanaiwogóle.Napana
miejscumimowszystkoprzerwałbympodróż,wróciłinaprawił
rynnę,czycotamjeszcze,dobrzepanuradzę,mówiłdróżnik,
strzelającpalcami.
Cokolwiekznajdowałosięnazewnątrzświataliteriich