Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtejchwilicichutkoinieśmiałoodezwałasięsiostra:
Totylkostarszybratmojejkoleżankizklasy…
Wtakimrazieprzestanieszchodzićdoszkoły!
-wrzasnąłojciec.Przytulonydościanydomuchłopiec
poczuł,żenatesłowadreszczprzebiegamupoplecach
-czyżbyojciecnaprawdęzamierzałzabronićsiostrze
chodzeniadoszkoły?Nagleprzypomniałsobiescenę,
którąwidziałpewnegodnia,adoktórejnieprzywiązywał
dotejporyżadnejwagi:siostrastojącawzaułku,przy
którymmieszkałastarawdowa,aobokniejsmukły
młodzieniecoowalnejtwarzy;Siostrawytłumaczyła
mupotem,żetostarszybratjejkoleżankizklasy,
któregowjakiejśsprawieprzysłanodonichwcharakterze
posłańca.Udawałwtedy,żebierzejejsłowazadobrą
monetę,alenaprawdęniemógłsięnadziwić,żejakiś
chłopakmógłzainteresowaćsięjegobrzydkąsiostrą.Bez
wątpieniawidziałteżkilkakrotnie,jakspotykalisiętakże
wdomu.
Zwnętrzadobiegłtymczasemniski,mocnygłos
macochy:
Atyprzestańwreszciebawićsięzapałkami!
-skierowanytymrazemdoichprzyrodniegobrata,
chodzącegojużdoprzedszkola.Macochaostatnio
zmieniłasię-niebyłajużanitakoschła,anisrogajak
przedtemichłopiecmusiałprzyznać,żetraktujetaksamo
zarównopasierbów,jakiwłasnedziecko.Byłomuteraz
przykro,żemacochamartwisięzpowodutego,cozrobiła
siostra.Bardziejmubyłożalmacochyniżojca.Tym
bardziej,żeusłyszałjejnastępnesłowa,skierowane
doniegołagodnymgłosem:
Jateżczujęsięwinnazato,cosięstało.Gdybyich
zmarłamatkastanęławtymmomencieprzedemną,nie
śmiałabymspojrzećjejwoczy.Chodźmyterazdomego
pokoju.
Skoromacochamówiłacośtakiego,skoro
zdecydowałasięwymienićimięichzmarłejmatki,
októrejnigdyniewspominała,tonaprawdęsiostra