Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
umarło,drugiebyłobybardzobiedneilepiejbymubyło
teżumrzeć…Tak…
Zpowoduwiatruniebyłwstanieodróżnić,czytoona
płacze,czywiatrzawodzijękliwiewkoronachdrzew.
Przezchwilęchłopiecpoczułulgę,żeniedoniósłojcu
osercowychkłopotachsiostryijejspotkaniachzmłodym
człowiekiem.Odwróciłsięnawetistanął,abywyjaśnić
jej,żenieodniegodowiedzielisięowszystkim,ale
wmomencie,gdyjużprawiewyciągałdoniejręce,
byobjąć,poczuł,żenadeszłanajlepszachwila,żeby
wprowadzićwżyciejegoplan.Siostrazatrzymałasię,
czekając,cozrobi.Zezłośliwąradościąchłopieckrzyknął:
Ściągajspódnicę!
Przezchwilęsprawiaławrażenie,jakbyniedotarł
doniejsensjegosłów,jednakpochwili,nadal
zaskoczona,wciemnościachzaczęłapowolizdejmować
spokojniebluzkę,apotemspódnicę.
Chłopiecwziąłspódnicęirozłożyłnaziemi.
Kładźsiętu!-krzyknął,naśladującsrogitonojca.
Bezsłowasprzeciwuzrobiła,cojejkazał.Gdyjuż
prawiezwiązałspódnicąiszykowałsiędozepchnięcia
jejwnurtrzeki,zdałsobienaglesprawę,żejejuległość
iposłuszeństwoczyniąpodobnądoichmatki.„Mama
teżbytakpostąpiła”,pomyślałiwywołałotownimfalę
buntu.„Niemogęprzecieżpozwolić,żebyterazstałasię
podobnadomamy”.Niemógłznieśćjejpotulnej
rezygnacji,będącejwyrazemjejuczućwobecniego.
Puściłizostawiającledwożywąnadbrzegiemrzeki,
odszedłszybkimkrokiem.
Niedługopotemsiostrabezwahaniazaręczyłasię
zchłopcempodobnymdobratajejkoleżanki
-najmłodszymsynemprzedsiębiorcyzPhjongjangu-tak
samosmukłymioowalnejtwarzy.Wkrótcenadszedł
dzieńślubu.Zanimsiostrawsiadładolektykipanny
młodej,złapałazaręcemacochęidługoniechciała
puścić,gorącoismutnopłacząc.
Kryjącsięwswoimzaułkuchłopiecodetchnąłzulgą.