Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pewnegopopołudnia,wdzień,gdywedługkalendarza
księżycowegoprzypadałoświętoUrodzinBuddy,dwie
kobietykroczyłyścieżkąwdolinie.Gdydoszły
dozagajnika,znajdującegosięwpewnejodległości
odosady,zatrzymałysię-wtymmiejscuścieżkasię
rozwidlała:lewąodnogęstanowiłaprosta,długajasna
drogaciągnącasięwśródszpalerusoseniinnych
zielonychdrzew,prawązaśsłabowidocznawśródzielska
ipokrywającychkamieni,wąskadróżka.
Kobietyusiadły,opierającsięplecamiodużygłaznad
brzegiemstrumienia.Ichwłosybyłyśnieżnobiałe.
Jednakowymruchemwyjęłyjedwabnechusteczki
ijednocześniewytarłyzałzawioneoczy.Jednaznichbyła
szczupła,drugaraczejpulchna.
Ależgorąco.Coraztrudniejtuwędrować,abyoddać
cześćBuddzie-odezwałasięszczuplejsza,ukazując
bezzębnedziąsła.
Alezato,gdyumrzesz,znajdzieszsięwraju,obok
Buddy-odrzekłapulchna.
Wkażdymraziepowinnyśmysiępospieszyć.Tojuż
całkiemniedaleko.Chodźmy.
Którądrogąidziemy?-zapytałaszczupławstając
podobniejakjejtowarzyszka.
Jaktoktórą?Oczywiścietą,którawiedziedoPustelni
CzystejWody!
Alezdajemisię,żegdzieśstamtądsłyszęrecytację
sutr…-nieśmiałozauważyłaszczupła,nacopulchna
odrzekłakrótko:
Tylerazyjużtubyłaśiciąglenieznaszdrogi!
Toprawietak,jakbyśmieszkającdziesięćlatrazem
zteściowąnieznałajejnazwiska!
Ależwyraźniesłyszęmodlitwydochodząceztamtego
kierunku.
Przyznaję,jestemtrochęprzygłucha.Alewzrok
jeszczemamdobry!-odparłazirytacjąpulchna.