Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ale,czyzostająckisengbędęmogłanadalsięuczyć?
-dopytywałasięKjong.
Oczywiście,oczywiście.Tozależytylkoodciebie.
PotamtymspotkaniuKjongprzeztrzydninie
wychodziłazeswegopokoju,podpretekstembólugłowy.
Czwartegodniamłodszybratwtrakciezabawy
zkolegamistłukłsobiekolana.Matka,która
przygotowywałaakuratwkuchniryżnaposiłek,rzuciła
sięwstronęchłopcakrzyczącprzeraźliwie:
OBoże!Rozdarłeśspodnie,tynicponiu!Dopiero
wczorajuprałamtamtąparęijeszczeniezdążyły
wyschnąć!Wczymterazbędzieszchodził?!
Kjongbyłarozżalonanamatkęzato,
żetaprzejmowałasiębardziejrozdartymispodniaminiż
stłuczonymikolanamichłopca.TamtejnocyKjong
opuściłapotajemniedom,zostawiająclist,wktórym
prosiła,bysięoniąniemartwić.Poszłaprosto
doHonghwy,którajeszczetegosamegowieczoru
zaprowadziładoKlubuKiseng„Tedzung”.Obiemiały
wtedypoosiemnaścielat.
Odtamtejchwiliupłynęłolattrzydzieści.Wtrakcie
swegozawodowegożyciaKjongiHonghwaspotykałysię
dośćczęsto.Obietraciłygłowydlamężczyzn,alejedna
znichzakażdymrazem,gdyrzucałkochanek,traciła
natym,drugazaśzkażdejmiłosnejaferywychodziła
wzbogaconaimądrzejsza.Różniłysięodsamego
początku.
Kjongusiadłanależancewogrodzie.Wuszach
brzmiałyjejciąglemiłosnepiosenkiHonghwy,jejgłos
pełenzapałuimłodości.Słabepromienienowiunie
docierałydopokoju,wktórymHonghwaśpiewała.
Twójgłosjestciąglemłody-cichoodezwałasię
Kjong.
Tenkomplementmusiałwydaćsięsmutnystarej,
zapomnianejkiseng,boprzezdłuższąchwilępanowała
cisza.Przerwałodopierogwałtowneujadaniepsaprzy