Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PANIMARTA
Wgustownieurządzonymgabineciemasażubyłobardzo
ciepło.Tomekzdążyłprzywyknąćdotego,
żewwynajmowanympomieszczeniuniemaokna,ale
zaścianąznajdowałasiękotłownia,któraskutecznie
podnosiłatemperaturętak,żepracującemutrudnobyło
wytrzymać.Pacjencijednakbylibardzozadowoleni.Nie
musielimarznąćpodczaszabiegu.
Tomekszybkoprzebrałsięwmedycznyuniform.
Sprawdziłwterminarzupierwszegopacjenta,kiedy
przypomniałomusię,żeniewłączyłświatła.Szybkowstał
ipodszedłdowyłącznika.Zdążyłwsamąporę,bodrzwi
otworzyłysięidojasnegojużgabinetuweszłapaniMarta.
Dzieńdobrypanupowiedziaławesoło.
Atokażdegopacjentapantakprzydrzwiachwita?
Nnie…odparłzaskoczonyTomek.Ja…Dzień
dobry!Zapraszam!
PaniMartarozejrzałasięszybkopogabinecieipodeszła
dowieszakanaubrania.Zdejmująckurtkę,zapytała:
Przepraszam,czypanaojciecmiałnaimięMaciej
imieszkałnaChełmońskiegopoddziesiątym?
Tak,proszępani,zgadzasiępotwierdziłizapytał
zdziwiony:Askądpaniwie?