Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mogliśmyzostaćdłużej,bymojenogisięchoćtrochęzagoiły.
Niebyłowyjścia.Kolegaoddałmiswojebutyopięćnumerów
zaduże,któreztrudemwłożyłamnaobandażowanestopy.Dostałam
jeszcześrodkiprzeciwbóloweipodpierającsięczekanem,próbowałam
iśćwdół.Przedemnąbyłyczterydnizejściaweksponowanym
terenie.Szybkorozwinąłsięstanzapalnyidostałam
czterdziestostopniowejgorączki.Zapłakana,sparaliżowanabólem,
schodziłamjakoostatnia.Zkażdymkrokiemcorazdobitniejdocierało
domnie,żeniedojdę.Górymniepokonały.
Iwtedyprzezłzyzobaczyłamsylwetkęmężczyzny.Prowadził
zesobąkonia.Niebyłampewna,czytonieomamy,boskądtak
wysokowgórachkonie.Malutkapostaćrosła.Niemogłamopanować
euforii,kiedyrozpoznałam,żetomójprzyjaciel,nasztragarz,Azrad
Gul.Wyglądałdumniejakjeździeczbuzkaszi–czapendaz.Byłam
uratowana.