Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niegdysiejszychpsot”.Porazostatnisięzniąpobawiłam
ikiedygłaskałamjejmiękkie,jedwabistefuterko,aona
leżałanamoichkolanach,usypiającsięswoimwłasnym
mruczeniem,ogarnąłmniesmutek,któryztrudem
potrafiłamukryć.Późniejzaś,gdynadeszłaporaudania
sięnaspoczynekiposzłamwrazzMarydonaszego
cichegopokoiku,gdziewszystkiemojeszufladyzostały
jużopróżnione,gdziemojaczęśćbiblioteczkiziałapustką
igdziemojasiostramiałaspaćodtądwpojedynkę
„wponurejsamotności”,jaktoujęłamojeserce
ścisnąłjeszczewiększyżal.Poczułam,żeupierającsię
przytym,byopuścić,postąpiłamsamolubnie
iniestosownie.Klęknąwszyporazostatniprzynaszym
małymłóżku,żarliwiejniżkiedykolwiekdotychczas
pomodliłamsięobłogosławieństwodlaniejidlanaszych
rodziców.Abyzatuszowaćswojewzruszenie,ukryłam
twarzwdłoniach,którezarazprzemokłyodłez.
Podniósłszysięwreszcie,dostrzegłam,żeonarównież
płacze,żadnaznasjednaknieprzemówiłaiwmilczeniu
ułożyłyśmysiędosnu.Świadomość,żewkrótceprzyjdzie
namsięrozstaćkazałanamsięobjąćjeszczeciaśniejniż
zazwyczaj.
Alewrazznadejściemkolejnegodniananowo
obudziłysięwemnienadziejaiodwaga.Miałamwyruszyć
wpodróżwczesnymrankiemtakbymójśrodek
transportu(dwukółkanajętaodpanaSmitha,wioskowego
sprzedawcytekstyliów,żywnościiherbaty)zdążyłwrócić
jeszczetegosamegodnia.Powstaniuzłóżkaumyłam
się,ubrałam,przełknęłamwpośpiechuśniadanie,
pozwoliłamsięczuleuściskaćojcu,matceisiostrze,
ucałowałamkotkękuwielkiemuzgorszeniusłużącej
Sally,którejpodałamdłońnapożegnanienastępnie
wsiadłamdodwukółki,opuściłamwoalkęnatwarz
iwtedydopierowtedyzalałamsiępotokiemłez.
Gdydwukółkaruszyła,obejrzałamsięzasiebie:moja