Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakasiławybuchu?
–Trudnopowiedzieć–odparłOppenheimer.
–Zakładamy,żemieścićsiębędziewgranicach
dziesięciudodwudziestutysięcytondynamitu.
–Kilogramów–poprawiłgoTibbets.
–Nie.Ton–powtórzyłOppenheimer.
–Itoraczejbliżejtejgórnejgranicy–wtrącił
Kistiakowsky,którybyłprojektantemurządzenia
zapłonowego.
–Cokolwiekniepowiemy,będzietocałkowicie
nowajakośćniedającasięzniczymporównać.Imusi
panstaleotympamiętać,pułkowniku–ciągnąłdalej
Oppenheimer.
DlaTibbetsanajważniejsząrzecząbyłaszansa
usunięciasamolotuzbezpośredniejstrefywybuchu
izagwarantowaniemubezpieczeństwa.Niestety
zebraninaukowcynieumielimuudzielićdokładnej
odpowiedzi.
–Jesteśmyempirykami–oznajmiłmuEnricoFermi.
–Przedwybuchemniemożemyniczegonastoprocent
ustalić.Wszystkopozostajewsferzeteorii.Praktyka
możewielezmienić…
WwywiązanejpotemdyskusjiuwagęTibbetsa
zwróciłprzystojnybrunetwokularach,którego
Oppenheimerprzedstawiłjakoczłonkagrupy
brytyjskichfizyków,wspierającychzespółwLos
Alamos.JegonazwiskobrzmiałoKlausFuchs28.Był
onemigrantemzNiemiec.Dwarazyzabrałgłosidwa
razyuderzałserdecznytonizainteresowanielosem