Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
takpopierdolona?!
–Znówfilozofujesz.Wróćmydomeritum,mójczastopieniądz.
–Mężczyznanieodpowiadanamojepytanie,tylkomachanamnie
ręką,zupełniejakbymbyłanatrętnąmuchą.–Pozatymusiądź.
–Nie.
–Tak.
–Nie.
–Pomóc?
–Skurwiel.
Prycham,zakładamręcenapiersiisiadamzimpetemnakrześle
znajdującymsięnawprostjegobiurka.
–Mójczastotakżepieniądzipodejrzewam,żepracujęnaniego
owieleciężejniżty–wracamdourwanejrozmowy,boczujęsię
upokorzonatym,żemuszęrobić,comikaże.
–Chceszpowiedzieć,żegdybymciętunieprzywiózł,towłaśnie
kradłabyśportfeljakiejśBoguduchawinnejstaruszce?–Nieznajomy
odchylasięnaswoimfoteluipatrzynamnie,uśmiechającsiępod
nosem.
–Nie.Jeślikogośokradam,tomampewność,żetoktośnadziany,
aniebiedakledwowiążącykonieczkońcem.Nieokradamdzieciani
starszychosób.
–Aaa,więctakizciebieRobinHood.Tłumiszwtensposób
wyrzutysumienia?–dopytujeitymsamymwciążsięnademnąznęca.
–Podobnochciałeśprzejśćdomeritum?–przypominammu,coraz
bardziejsięniecierpliwiąc.
–Tak,racja.Praca.Awięc…
–Chwila–przerywammu.Wodpowiedzizaskoczonyunosibrwi.
–Nawetniewiem,jaksiędociebiezwracać.Maszjakieśimię?
Oczywiście,żemasz.A,isamo„szefie”niewystarczy.Chcęwiedzieć,
jakmasznaimię.Boprawdziwegonazwiskapewnieitakminie