Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
natepytania,byłojejwięcwłaściwiewszystkojedno.Wreszcie
poczuła,żezasypia.Śniłojejsię,żejestnaspacerzezJackiem
iżemówidoniegobardzogroźnie:„Powiedzmiterazcałąprawdę,
Jacku,czytykiedyzjadłeśnietoperza?”.Inagletymrazemjuż
najawieAlicjausiadłamiękkonastosiechrustuisuchychliści.
Spadanieskończyłosię.
Alicjaniepotłukłasięanitrochęipochwilistałajużnanogach.
Spojrzaławgórę,leczpanowałytamstraszneciemności.Przednią
ciągnąłsięznowudługikorytarz.Wdalispostrzegłapędzącego
BiałegoKrólika.Niebyłoanichwilidostracenia.
PuściłasięwięcwpogońzaKrólikiemiprzedjednymzzakrętów
korytarzausłyszałajegozdyszanygłosik:
O,namojeuszyibokobrody,robisięstraszniepóźno!
Byłajużzupełnieblisko,alezazakrętemBiałyKrólikznikł
wsposóbniewytłumaczalny.Alicjaznalazłasięwpodłużnej,niskiej
salizdługimrzędemlampzwisającychzsufitu.
Rozejrzałasiędokołaispostrzegłamnóstwodrzwi.Usiłowała
otworzyćkażdeznichpokolei,alewszystkiebyłyzaryglowane.
Zasmucona,odeszławięckuśrodkowisali,straciłabowiemnadzieję,
żesiękiedykolwiekstądwydostanie.
Nagleznalazłasięprzedstolikiemnatrzechnogach,zrobionym
zgrubegoszkła.Nastolikuleżałmaleńkizłotykluczyk.Alicja
ucieszyłasię,myśląc,otwieraonjakieśdrzwi.Niestety.Czyzamki
byłyzbytwielkie,czykluczykzbytmały,dośćżeniepasowałnigdzie.
Obchodzącsalęporazdrugi,Alicjazauważyłajednakcoś,czegonie
dostrzegłaprzedtem:zasłonę,zaktórąznajdowałysiędrzwiniespełna
półmetrowejwysokości.Przymierzyłazłotykluczykiprzekonałasię
zradością,żepasuje.
Drzwiczkiprowadziłydokorytarzykaniewielewiększego
odszczurzejnory.Alicjauklękłaiprzezkorytarzykujrzała
najpiękniejszychybanaświecieogród.Jakżepragnęłaprzechadzaćsię