Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żestrażaktakpalnął,zgłupiafrant.
Możeipalnął,alenapewnoniegłupio.Miałrację.
Strażakstraszniekląłprzywyciąganiuochłapu.Długi,
ciężkikawałspalonegomięsaniedość,żeśmierdział,
tobezprzerwywyślizgiwałsięzrąk.Wkońcusięudało
gowyciągnąć.
Powinienpanterazporozmawiaćzjakimś
archeologiemalbonajlepiejpaleontologiem.
Dlaczego?
Ponieważwapartamencie,owszem,znalezionoogon
krokodyla,alekopalnego.
Jakiego?!
Wymarłego.
Policjantusiadł.Dotejporystał,spodziewającsię,
żepatologstreścimuwynikibadańwkilkuzdaniach.
Chciałzabraćraportiwyjść.Posłowachokopalnym
gadzieklapnąłciężkonakrzesło.
Osłabiające,prawda?spytałlekarz.
Delikatniemówiąc.
Niewiem,skądijakimcudemktośwszedł
wposiadanieżywegoprzedstawicielakrokodyla,którego
łacińskanazwabrzmi
Mekosuchusinexpectatus
.Aleskoro
znaleźliścieogon,wnioskuję,żegadjakimścudem
przetrwałdonaszychczasów.Przecieżraczejsamogon
bynieprzetrwał…
Jakimścudem?
Tak.Chybatylkocudem.Liniagatunkowatych
krokodyliskończyłasięwpierwszymwiekunaszejery.
Albowdrugim…
Dawnotemu.
Bardzodawnotemu…Zabrzmiałojakwbajkach.
Możetoogonjakiegośosobnikabardzogenetycznie
podobnego?
Nie.Proszęmiwierzyć.
Możetobyłajakaśhybryda?
Nie.Wyizolowanykodgenetycznytegokrokodylajest
czysty,bezmutacji,domieszek,krzyżowań.
Dziwne…
Dziwnejestrównieżto,żekrokodyltennie