Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wszystkiepoduszki,pościel,kołdry,koce,pledy,
chodniczkiłazienkowe,kuchenneścierki,ubrania,
ręczniki,nawetkosmetyki,szklanebutelkizperfumami,
dezodoranty.Wszystkotopoprzekładałogromilością
podłogowychklepek,książkamizjegopokaźnejbiblioteki,
gazetamizwiniętymiwrulony,segregatoramiopasłymi
oddokumentów…Nawierzchustertypołożyłcztery
ogromnemateracesprężynowe,dwaprzepołowione
długieblatyodstołów,bujanyfotel,trzydwuskrzydłowe
rattanowewitryny,dwaskórzanefotele,drewnianystolik
dokawy.
Przysterciestałdwudziestolitrowykanister.Mężczyzna
ostrożnieująłpojemnikopuchniętąiobolałądłonią,
splunąłkrwiąizjeszczewiększymtrudem,coraz
podpierającsięwolnąręką,niewszedł,alewpełzł
naszczytusypiska,ciągnąckanisterzasobą.Naszczycie
stertyusiadłnamateracu,położyłkanisterprzysobie,
układającgotak,żebywyciekającabenzynanasączyła
muspodnie.Ztrudemotworzyłpojemnik.Oparłsię
plecamiosłup.Ściśleprzewiązałsięwpasie
przyspawanymdosłupałańcuchem.Zatrzasnąłkłódkę
nabrzuchu,szarpnął,sprawdzając,czyzamektrzyma.
Gryzącawońwyciekającejbenzynywdzierałasiędooczu,
nosa,gardła,powodowałamdłości.Zakasłał,wypluwając
krew.Wkieszenispodnimiałzapalniczkę.Syczączbólu,
wyjąłją,spojrzałwdół,gdziedotejporystałpojemnik
zbenzyną.
Terazbyłotamcośinnego.
Zjawa.
Unosiłasiętużnadpodłogą.Smukła,zwiewna,biała
postać,przezroczysta,delikatnaniczymobłoczekpary,
takijakizwyklewydobywasięzestojącegonagazie
czajnika.Tylkożetoniebyłaparaodgotującejsięwody.
Duchprzybrałkonkretnykształt,człowieka.Wyraźnie
byłowidaćgłowę,tułów,zwieszone,długieręce,nogi.Ale
niecałe.Dolnekończynymglistejzjawyurywałysię
wpołowie,nawysokościkolan.
Widzisz…mnie?spytałducha.Ledwomówił.
Dostrzegałmglistąpostaćprzezoparyrozlanejniedawno