Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Teściowazaprowadziłanasdodomu.Wprzyćmionym
świetlelampynaftowejzerknęłamprzelotnienatrzy
kobiety,apóźniejnahol.Nadniewielkimstolikiemwisiał
obrazzChrystusemwcierniowejkoronie.Pozostałe
ścianypokrywałgąszczjelenichrogówprzybitych
dodrewnianychtabliczek.Służącyzczarnąbrodąwziął
mójpłaszcz.
TostaryIwan.Jesttutaj,odkądpamiętam.Mąż
poklepałgoprzyjaźnieporamieniu.Iwanuśmiechnąłsię
przezgęstwinębrody.
Przeszliśmydojadalni,gdziewypiliśmyherbatę,
zjedliśmytrochęszynkiiporozmawialiśmyoburzy.
Zpewnościąjesteśzmęczonazauważyławreszcie
mojateściowa.Najlepiejpołóżsięspać.Jutroniedziela
ioósmejjestmsza.
Udaliśmysięnagóręiponowniewszystkich
ucałowałam.Łóżkobyłoobszerneimiękkie,zradościąsię
wnimznalazłam.Gdymójmążzgasiłlampę,leżałamjuż,
oczekującnadejściasnu.
Wydawałosię,żedawnotemuusłyszałamporaz
pierwszyotymmiejscuiotychludziach.Oddziesięciu
latsnulisięwmoichmyślachniczymcienieutworzone
zezdjęćiurywkówopowieściotym,copowiedzieli
iczegodokonali.Wciążpamiętałam,jakdziwacznie
wyglądałynatychfotografiachdorosłedziewczęta
wsłomkowychkapeluszach,teściowawsuknizczarnym
kołnierzykiemzapiętymwysokopodszyją,mężczyźni
wfutrzanychkurtkachispiczastychczapkach,jedzący
cośwśródśnieżnychzasp.Pamiętałamśmiechmęża,gdy
opowiadałmiopolowaniu,naktórezaproszonowyłącznie
sąsiadów,aonijegoojciec,kryjącsięzadrzewami,
chrząkaligłośnoniczymdziki,żebyprzestraszyćgości.
Zapamiętałamrównieżopowieściowojnieiotym,jak
poodejściuRosjanmójmążijegomatkawrócilidodomu
izobaczyli,żezostałogołoconynawetzubrańipościeli,
zabawkizniszczone,meblepołamane,awszędziecałe
stadapcheł.
Przypomniałamsobieotychsprawachiotym,jak
odległesięwydawały,gdyrozmawialiśmyonichtamtej