Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dosedna,dokośćcabytu.Żepozostajeopowiadać,akażda
opowieśćżonglerkąmotywamijużwypisanymijestjedynie
izręcznymkuglarstwem,ivrobieniemliteratury”właśnie.
Wróciłemdodomudotkniętydożywego,chciwiewczyty-
wałemsięwtesamecozawszeustępy,pomstującnadutraconą
niewinnością,rozważającróżnetrajektoriepowrotówdotego
miejsca,wktórym,jakwzalążkuledwieprzeczuwanym,kry-
łabysięformuławiarywjęzykzdolnyunieśćiobjąćrzeczywi-
stość.Igdywszelkąnadziejęjużmiałemporzucić,znalazłem
takiotofragment:
Góryżarzyłysięczerwono,pomarańczowo,przygasałyna
fioletowo,naszaroburo,wmiaręjakblaskprześlizgiwałsiępo
przełęczachidolinach.[ł]Musiałemporzucićtenwidok,po-
nieważbyłzbytnierzeczywisty[JB,100].
Jakiwydałsiętenujrzanyobraz?Anojakzliterackiegolandszaf-
tu-nierzeczywisty,nieprawdziwy!Paradoks?Niewątpliwie:
otoistniejące,anierealne.Niewartezatemopisu,niewarteli-
teratury.
BowiemnawetjeśliwielezobrazówautoraFadobalansujena
granicyobserwacjiikreacji,toitakdoznanierealnościstanowi
doświadczenieźródłowe,któregonarratortejprozyposzuku-
jetyleżmetodycznie,cointuicyjnie.Jakwtedy,gdyzaplątałsię
wsiećwiejskichdrógwokolicachPâdureaCraiuluiiwpewnym
momencie,wktórejśzewsi,gdzienamałejprzestrzenitłoczyłysię
prostedomostwazpobielonymifasadamizobaczyłstadoświń:
Wzłotympowietrzuichstukilowecielskaprzywodziłyna
myśljakieśwyrafinowanebluźnierstwo.Byłyczyste,jakby
niemieszkaływchlewie.Spodmatowejszczeciniastejskóry
parowałospęczniałeodkrwimięso.Tak,tobyłocoś:nadprzy-
Żebybardziejbyć[PROLOG]
16