Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DworekpaniMałgorzatyLindestałwtymwłaśniemiejscu,gdzie
wielkigościniec,prowadzącydoAvonlea,opadałwdolinęotoczoną
olchamiiporosłąpaprociami,poprzezktórąprzerzynałsięstrumyk
mającysweźródłohet,dalekowlasachotaczającychdwórstarego
Cuthberta.Napoczątkuswojejwędrówkiprzezlasystrumykówbył
bardzokapryśnyiswawolny,spływałkaskadamilubrozlewałsię
wmałestawki,leczzbliżającsiędodolinyLinde’ów,stawałsięcoraz
spokojniejszymidobrzeułożonympotokiem,bonawetstrumień,
przemykającwpobliżuogrodupaniMałgorzatyLinde,winienbył
pamiętać,„cowypada,aconiewypada”.Napewnozdawałsobie
sprawęztego,żepaniMałgorzata,siedzącwłaśnieprzyoknie,baczy
czujnymwzrokiemnawszystko,cosiędziejewokoło,począwszy
odstrumykówidzieci,ajeślizauważycośniezwykłego,niezazna
spokoju,dopókiniedojdzieprzyczynyicelutejrzeczy.
Wielejestludzi,zarównowAvonlea,jakipozajejgranicami,
którzylubiązajmowaćsięsprawamiswychsąsiadów,aprzez
tozaniedbująswojewłasne.AlepaniMałgorzataLindenależała
dotychniezwykledzielnychosób,któredbającgorliwieowłasne
dobro,żywiąjednocześniegorącezainteresowaniedlasprawswych
bliźnich.
Byławzorowąpaniądomu,podktórejokiemgospodarstwoszło
jakwzegarku.OnawiodłarejwSzwalnidlaDziewcząt,ona
zajmowałasięszkołąniedzielną,byłajednymzgłównychfilarów
parafialnegoZwiązkuPomocyiStowarzyszeniaPomocydla
Misjonarzynawracającychdalekichpogan.
PomimotopaniMałgorzatamiałajeszczedośćwolnegoczasu,aby
siedzącgodzinamiprzyokniekuchennym,robićszydełkiemkołdry
bawełnianeazrobiłaichjuższesnaście,jakpełnymczciszeptem
opowiadałysobiekumoszkizAvonleaiczujnymokiemprzyglądać
sięgościńcowi,którytutajwłaśnieskręcałwdolinę,apotemwiłsię
wgórępostromymwzgórzu.