Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gładka,takjaktwarz.
Błyszcząceostrzenożapołyskujeodbitymświatłem,gdy
kontrolujękażdyruchwlustrze.Nawetterazoniejmyślę.
Widzęjejciało.Słodkie,gibkie,dziewicze.Sztywnieję
nawspomnienietamtejnocy.
Krzyczała,alejawiem,żebyłojejtaksamocudownie
jakmnie.
Gdyzobaczyłemporazpierwszy,uśmiechałasię.
Wracaławtedyzeszkoły.Wystarczyłtenjedenuśmiech,
bymzrozumiał,żetotajedna,alemizabrali…
Mrugamkilkarazy,gdyuświadamiamsobie,żerozbiłem
lustro.Jużmampozbieraćkawałkiszkła,kiedysłyszę
płacz,awłaściwielament.
Odwracamsię,byspojrzećnamarnąimitację
kobiety.
Podchodzębliżejmateraca,naktórymleży,ichwytam
pukieljasnychwłosów.
Prycham,gdydziewczynazwijasięwkłębek,jakby
myślała,żejejtowczymśpomoże.
Niejestjużtakawaleczna.
Niejestjużtakapięknajakwcześniej.Bawiłasiętymi
wszystkimiżałosnymichłopaczkami,którzybłagaliojej
uwagę,aterazco?Terazjestnikim!
Uśmiechamsię,zobaczywszykilkacięćnajej
zapłakanychibrudnychodkrwipoliczkach.Zbytpłytkie,
byzabić,azarazemzbytgłębokie,bymogłysięsame
zasklepić.
Widzącto,zaciskausta,tłumiszloch.
Wiemtodobrze,każdatakrobi.
Tenicniewartedziwkitylkokokietują,prowokują,brak
imskromności.Nieszanująsiebieaniinnych.tanie