Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
ZaróżowionaAnawtulałasięwemnie,pochrapując.
Podszorstkimnakryciembyłomibardzogorąco,ciasno
iźle.Srebrnaprzepaskawbijałamisięwgłowę.Przed
pójściemspaćniepozwoliłamrozczesaćwłosówani
rozpleśćwarkoczyków.Wogóleniechciałamspać!
Stryjenkakrzyczałanamniezato,alepchnęłam
jąiwystraszonaswoimczynemwskoczyłamjednak
dowąskiegołóżka.Słyszała,żepłaczę.Toipewnienie
gniewałasięwcale,tylkosobieposzła.
Wcześniejczekałamcałydzień,ustrojonaiuczesana
wtenieszczęsnecienkiewarkoczyki.Kiedytylko
zwiedziałamsię,żeOnaprzyjdzie,kazałamsobie
postawićstołeknaśrodkukomnatkiijużzrana
zasiadłamwpatrzonawdrzwi.Nieprzychodziła...Kuzynki
zaglądałydomnie,zabawiały,potemjużtylko
dokuczały.Ukradłyminawetstołek,kiedyposzłam
nachwilkędokomory.Zmroknastałiznudziłyimsię
krotochwile.Wolałybawićsięzkimś,ktoniegryzie,nie
kopie,niepłaczeiniepluje.Czekałamdalej.Nie
przyszła.
Kuzynkispały,stryjenkadawnowyszła.Spodkołdry
wystawiłamrękęwciemność,jakbymchciałakogo
pochwycić,jakbymiałatambyć,jakbyprzyszła!
–Mamo?–szepnęłamcichutko.
Niepochwyciłamojejręki,nieodezwałasię.