Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AntologiaKRYMINALNA13RW2010
AnnaKlejzerowiczPODWÓJNYTRUP
Takteżsięstało.Żonachwaliłasięprzedsąsiadkami,najakietoluksusowe
wczasyzabierajątennieudacznikmąż(ncha,cha,cudsięstał,chybastaremu,
głupiemupiernikowiemeryturasłuży”);aja,możliwienajhałaśliwiej–ijak
najbardziejnawidoku–czyniłemprzygotowaniadonaszegonwyjazdu”.
Szorowałemsamochód,pompowałemkoła,zamontowałemnawetdodatkowy
bagażniknadachu.Potemnosiłemwalizkiiinneklamoty.Wprzeddzieńnamówiłem
żonę,żebyosobiściezaniosłazapasowekluczedosąsiadki,bytamtapodlewałaunas
kwiatkiorazdoglądałaobejściapodczasnaszejnieobecności.Zwierzątitaknie
mieliśmy,bojakwspomniałem,żonanienawidziławszystkiego,cożyjeicomogłoby
czegośodniejżądaćalbooczekiwać.Dzieciakówtakżenigdyniechciałamieć,
twierdząc,żetylkosrają,szczająiwołająjeść.
–Apocholerę!Kogoobchodząjakieśgłupiekwiaty!–prychnęła.
–Idź–doradzałemobłudnie.–Lepiej,żebyktośpilnowałdomuprzed
złodziejami.
Kwiatkijejnieprzekonały,złodziejeowszem.Niechętnie,alewkońcuustąpiła.
Zatarłemręce...
Poszliśmyrazem,wręczyliśmyklucze,aprzyokazjipożegnaliśmysięz
najbliższymisąsiadami.
–Wtakimrazieszerokiejdrogi,kochani.–Uścisnęlinasserdecznie.–Długa
jazdaprzedwami.
–Niebezpośrednio.PodrodzezahaczamyjeszczeoMazury–wtrąciłem.
–A,bomacietamdziałkę?Notosłusznie,trzebadoglądaćswego!
–Pańskieokokoniatuczy–powiedziałamojażonazzadowoleniem.
–Tokiedykonkretniewyjeżdżacie?
–Jaknajwcześniejrano–odparłastanowczo.–Wiecie,żezmojegoWiktora
kierowcadodupy(ileżpogardyzabrzmiałowjejgłosie!),więcwolędotrzećdocelu
zadnia.Jeszczemiżyciemiłe.
10